Jak również innych podłoży. Wątek ten z zasady dotyczy ilości większych niż słoik czy szalka :) bo problem pojawia się, gdy trzeba sparzyć, lub porządnie wygotować np. kostkę słomy a nie dysponujemy parnikiem rolniczym czy kotłem-gigantem....
Radziłem sobie następująco. Słomę zaparzałem w wannie, po jej uprzednim nasiąkaniu w wodzie. Po spuszczeniu wody i jej odsiąknięciu brałem dwa czajniki "bezprzewodowe", kuchenkę turystyczną z solidnym oparciem i kocioł do przygotowywania wecków. Samo sparzanie takiej ilości to czysta partyzantka. :) Woda gotuje sie w dwóch czajnikach, im ich więcej tym lepiej - a słoma była polewana wrzątkiem z jednego i drugiego czajnika na przemian. Zawartość co drugiego-trzeciego czajnika lądowała w kociołku, gdzie była podgrzewana przez kuchenkę. Tym sposobem podgrzewałem masę podłoże jednocześnie przygotowując sobie większą ilość wody, która byłaby w stanie naprawdę cokolwiek zadziałać. Poszło ponad dwadzieścia czajników wody, plus jeden kociołek. Na koniec przykryłem wannę trzema płytami styropianu, by temperatura była bardziej wyrównana i by wolniej stygło.
Tym prymitywnym sposobem "spasteryzowałem" słomę przy pierwszej uprawie boczniaka, oraz ostatniej, założonej ponad tydzień temu. Nie nadaje się ona zupełnie do kostek - na tak potraktowanym materiale cudownie rozmnażały sie nieproszone czernidłaki, i niestety nie te, których szukałem.
Pewną miarą jakości będzie ilość ziarna, które skiełkuje w worku - im go mniej, tym lepiej.
Moim celem w tej dziedzinie jest skonstruowania większego odpowiednika parnika rolniczego, zanabyłem już grzałkę (1,5 kW za całe 25 zł) ale niestety brak mi czasu.
Do przygotowania mniejszych ilości podłoża używam kociołka, ma tę zaletę że cały materiał osiąga potrzebną temperaturę lecz i tę wadę, że słomy mieści sie niewiele, nawet w postaci sieczki.
Jeśli macie jakieś swoje patenciarskie sposoby to podzielcie się nimi! Myslę że razem łatwiej jest kombinować. :)
(wiadomość edytowana przez Marcin 26.września.2005)
Przyszedł mi do głowy taki jeden pomysł. Kiedyś były reklamowane żelazka bezgrzałkowe a w środku była tylko solanka i dwie elektrody. Przepływający prąd podgrzewał tą solankę i z żelazka buchała para, którą można było prasować nawet wiszące firanki. Czy nie dało by się tak "poprasować" słomy? Oczywiście rozłożonej cienkimi warstwami. Cały proces był by trochę mozolny ale (chyba) możliwy do wykonania.
#1802
od sierpnia 2002
he,
to ja gdybym potrzebował coś takiego zrobić, to nie miałbym większego problemu :)
Wrzuciłbym kostkę słomy (kostkę = takie coś, co wychodzi na polu z maszyny zwanej pressą) do parnika, w którym teściu paruje ziemniaki dla świń i po problemie :)
ale racja - w warunkach domowych..... problem :)
Znajoma sugerowała mi użycie pralki...W gruncie rzeczy w stosownym worku, bez proszku - dałoby się ... Patent sprawniejszy niż żelazko ale i tak trzebaby rozłożyć pasteryzację na raty. Za to słoma byłaby ładnie odwirowana.
Jest tu kamikaze chętny do sprawdzenia? ;)
Od żelazka pewnie też sprawniejsze było by użycie takiego (reklamowanego) urządzenia do czyszczenia parą. Wygląda to jak odkurzacz tylko rura nie jest ssąca tylko wydzielająca parę (pod jakimś ciśnieniem). Trochę bardziej wydajne było by też parzenie przy pomocy garnka na bieliznę. Młodszym czytelnikom objaśniam że to był taki baniak z ocynkowanej blachy 15 - 20 litrowy z pokrywą i drugim, wkładanym dnem a w tym dnie były okrągłe otwory o średnicy 12 - 15 mm. Wkładało się tam bieliznę (bawełnianą) i gotowało w wodzie z dodatkiem (mydła). Można wlać do takiego gara parę litrów wody, ugnieść słomę i gotować przez pół godziny. Uważać trzeba, żeby nie gotować jak woda się wygotuje.
Jerzy - właśnie takiego kociołka używam do pasteryzacji mniejszych ilości podłoży.
No to pomysł nie jest taki zły jeśli na niego wpadły przynajmniej dwie osoby (niezależnie).
#103
od sierpnia 2005
Sposób numer 1 (niesprawdzony przeze mnie)
Jesli ktoś ma dostęp do Karchera podgrzewającego wodę, ale takiego lepszego- spalinowego. Wystarczyłoby wtedy wrzucić słomę do wanny lub innego naczynia... i do roboty!
Oto sposób numer 2 (sprawdzony na wodzie, niesprawdzony na słomie)
rekwizyty:
stara wanna (np od sąsiada z ogródka),
parę cegieł, względnie krawężników,
papier, drewno, zapałki
Przebieg operacji:
Bierzemy wannę i stawiamy na murku 'zbudowanym' z cegieł (krawężników). Należy oczywiście tak ułożyć cegły, żeby wanna się nie przewróciła.
Rozpalamy ognisko pod wanną. Nalewamy wody, wrzucamy słomę. Gotujemy :)
To tak w skrócie. Pewnie każdy sobie to jakoś udoskonali.
Oczywiście nie koniecznie musi być to wanna, może to być beczka lub stary boiler obcięty z jednej strony, lub cokolwiek innego pojemnego. Skoro można skutecznie rozgrzać smołę, to myślę, że bez problemu uda się sparzyć słomę. Takie ognisko to kilakdziesiąt KW, więc powinno wystarczyć.
Wodę należy wlać przed rozpaleniem ogniska, jeśli naczynie jest żeliwne. Sposób ten eliminuje bieganie z czajnikiem. Przeszkodą może być brak miejsca na 'rozstawienie sprzętu'.
Witam wszystkich!
Robiłem kiedyś tak ,miałem kociołek taki fi 60
wys.80mm i do srodka dorobiłem wkład okrągły z siateczki metalowej drobnej fi55 na ok.60 i drugi fi15 na ok.60mm.Wszestko wzmocnione
grubszym drutem.Spód na obwodzie połączony.Między te dwa walce
upychałem słomę czy też trocinki i na
kuchenke gazową ,wody ok.10l i po sprawie.
Wszystko przykryte pokrywką i para robiła swoje
Tomix
dobry patent na grzałkę dużej mocy-więzienna buzała - bierzemy dwa kawałki blachy( nie aluminiowej) ma przewodzić prąd, przewód z wtyczką, do jednego kawałka blachy +, do drugiego -,a pomiędzy blachy drewniane(zapałki?)lub plastykowe patyczki(do uszu) nie przewodzące prądu.Blachy związujemy nitką,lub sznurkiem konopnym i jazda tylko instalacja musi być dobra, bo prądu ciągnie ooo..., no i kociołka ani wody nie dotykać bo wiadomo co!!! 20l w 5-10 minut gotuje najlepiej użyć brzeszczotów do nożówki.Słychać to tak jak brzmi nazwa buzuzuzuzuz....
Nie ponoszę odpowiedzialności za ewentualne wypadki!!! Należy gotować w plastykowym pojemniku postawionym na czymś co izoluje.Wszystko robisz na własne ryzyko.