Po trzech tygodniach w końcu wybrałem się na grzyby. A to obowiązki, a to aura niesprzyjająca, coś tam zawsze na przeszkodzie stało:). Ostatnie dni, to prawie cały czas deszcze. Całą sobotę lało, ale pod wieczór w końcu deszcz ustał, a w niedzielę pogoda nareszcie odpowiednia i chęci na grzybobranie duże:)! A przed południem to i słonko wyjrzało. Super pogoda na zbieranie grzybów.
Wybrałem się w lasy między Grabowcem a Jelonką na trasie Hajnówka-Kleszczele.
Efekty zadowalające - dwie osoby w trzy godziny prawie trzy kosze różności.
Cały czubaty kosz grzybów do suszenia: 15 borowików, kilka maślaków, a pozostałe to podgrzybki
Miska kań ,które będą usmażone i zrobione w zalewie octowej(przepis z bio-forum)
W mojej rodzinie preferuje się słabe zalewy octowe np.do grzybów marynowanych 1 szklanka octu na 8 szklanek wody + 6 łyżek cukru, a do ryby stosunek 1:6 i w takiej będą kanie.
Ponadto więcej jak kosz, to były gołąbki i trochę płachetek.
A tak wyglądają grzybki przygotowane do suszenia
to jest połowa tej porcji z koszyka :)
Właśnie spróbowałem kanię smażoną w panierce z mąki przeznaczoną do zalewy - też pyszna!
Jednak tradycyjnego "schabowego" w bułce nic nie przebije:):):)