#1775
od sierpnia 2002
Jolu, czytuj na bierząco forum u Zenita - takich imprez jest DUŻO, przy czym właśni Wieśka Stowarzyszenie organizuje lub współorganizuje wiele z nich. Oczywiście o czym będę wiedział, to też podeślę.
Impreza w Białowieży jest coroczna, więc za rok..... w tym roku poszukiwali współorganizatorów :)
#1776
od sierpnia 2002
Jolu, trochę źle (z przyzwyczajenia) się wyraziłem. Nie chodzi mi o FORUM, tylko o PORTAL, który na bierząco informuje o różnych imprezach. Wiele jest w Twojej bliższej lub dalszej okolicy - a to ze względu na to, iż wiele (większość?) osób aktywnie działających w Zenita Stowarzyszeniu jest z Górnego Śląska i Małopolski.
Ten portal to źródło dobrej informacji o różnych spotkaniach - od większych, kilkuset osobowych, po kilkuosobowe spotykające się nieformalnie grupki.
Atmosfera tam panuje rzeczywiście CAŁKOWICIE inna i bardzo mi się to podoba. Powoooooli zarysowuje się wyraźny podział na amatorski ruch mikologiczny (czytaj naukowo-badawczy) i amatorski, ludowy, powszechny ruch, mający na celu podnosić ogólną świadomośc grzybowo-mikologiczną w Kraju. Oba te ruchy sa niezwykle potrzebne i co bardzo dobre - nie działają praktycznie na tym samym polu, co wyklucza konflikt :)
#794
od kwietnia 2001
widziałem już kilka wystaw, pokuszę się więc o przedstawienie swojego systemu klasyfikacji wystaw grzybów
są dwa bieguny
A. wystawy popularno-propagandowe - "dla ludu" - grzyby różne i różniaste z karteczkami, przychodzi ludność miejscowa i turyści
sorry, c.d. jutro, muszę kończyć :)
#1989
od kwietnia 2004
Pimpuś, proszę, nie gniewaj się. Do portalu będę sobie zaglądać.
Marek, przeczytam z zainteresowaniem.
#795
od kwietnia 2001
c.d.
dalej o wystawach typu A "dla ludu".
prowadzone są zwykle przez parki narodowe, muzea, samorządy, sanepidy - motywacja dla sponsorów wystawy to zwykle stworzenie okresowej atrakcji dla ludności i turystów, w ramach "cyklu imprez" na danym terenie. Czasem motywacją (w przypadku sanepidów, itp.) a zawsze założeniem ideologicznym tej klasy wystaw jest walor edukacyjno-propagandowy "grzyby jadalne i grzyby trujące - poznajmy je!".
Dzięki takim wystawą sponsorzy mogą w sprawozdaniu rocznym wpisać ją w punkcie działalności edukacyjnej społeczeństwa a ludność może zobaczyć czym różni się muchomor sromotnikowy od sromotnika bezwstydnego.
W zasadzie (prawie) wszystkie wystawy w Polsce należą do typu A - co wynika z tego kto je zamawia i finansuje. Ale przeczytaj jeszcze ostatni akapit.
Wystawy typu B, to wystawy o charakterze mykologiczno-naukowym.
Czyli robione przez mykologów z przeznaczeniem dla koleżanek i kolegów mykologów (amatorów czy zawodowców to nie ma znaczenia).
Widziałem takie wystawy przy okazji spotkań mykologicznych np. JEC, jesienne spotkania Czeskiego Naukowego Towarzystwa Mykologicznego, warsztat Szczepkowskiego.
Praktyka jest taka, że pod koniec dnia, na przeznaczonych do tego stołach, wykłada się na tackach co ciekawsze okazy wraz z karteczkami z oznaczeniem i można sobie pooglądać co koledzy i koleżanki znaleźli w danym dniu.
Jeśli sponsorem takiego spotkania jest jakaś instytucja lub władze lokalne to zwykle chce wystawy typu A. Wtedy na bazie zebranego materiału, po spotkaniu, jest też robiona wystawa "dla ludności".
Z punktu widzenia robiących wystawę (często są to inne osoby niż zamawiający wystawę) robienie wystawy typu A może mieć pewne walory wystawy typu B (ale ten walor jest widoczny zwykle tylko "na zapleczu").
Przykładowo - wystawa Białowieska jest robiona przez specjalistów (w ostatnich latach - prof. Bujakiewicz, dr. Szczepkowski, doktoranci) choć jest typową wystawą dla ludu. Technicznie wygląda to tak, że zasadniczą masę grzybów przynoszą zwolnieni z zajęć uczniowie technikum leśnego. Są oni na 2-3 dni przed wystawą wypuszczani do lasu i znoszą w koszach wszystko co się grzybem zowie - czasem, ale rzadko, przyniosą perełkę. Co cieszy. Tak został np. znaleziony kilka lat temu Rhodotus palmatus.
#1991
od kwietnia 2004
Dziękuję. Obie akcje są bardzo pożyteczne i trafiają do zainteresowanych odbiorców. Nie spotkałam się nigdy z taką wystawą, z takim zjawiskiem, stąd moje pytania. Chętnie uczestniczyłabym w najczarniejszej nawet "grzybowej" pracy, żeby tylko dowiedzieć się czegoś więcej i więcej, i więcej. Samo otarcie sie o atmosferę OGROMNEJ wiedzy grzybowej to dla mnie - egoistki w tym przypadku- ogromne przeżycie. Mogłabym być nawet na 3 dni uczniem tego technikum. Jakaś taka zboczona jestem... Znacie to?
#591
od września 2004
W Lublinie też są organizowane wystawy grzybów. Widziałem dzisiaj plakat w autobusie. Pisało, że odbywają się w auli Akademii Rolniczej.
Chyba kiedyś się wybiorę :)
#662
od października 2004
Maciek, jak sie masz wybrać na tę wystawę to masz czas tylko do 7 października. W Lublinie wystawa zorganizowana jest w Centrum Kongresowym Akademii Rolniczej a organizatorem jest Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny. Wystawa przeznaczona jest dla ludności, ma charakter edukacyjny a jej tytuł to "Poznaj grzyby - unikniesz zatrucia"
Wybieram się tam jutro więc jeśli bedzie coś ciekawego wstawię fotkę. Słyszałam jednak juz opinię, że jest niezbyt udana. Jednak nie chcę opierać się na cudzym zdaniu, wolę wyrobić sobie własne.
Witam. Byłem kilka lat temu na takiej imprezie (typu A) organizowanej przez SANEPID w Toruniu i trochę sie zawiodłem - było kilka błędów, a gdy (bardzo delikatnie) zacząłem zwracać uwagę to osoba "oprowadzająca" potraktowała mnie jak kompletnego laika - próbowała mi wytłumaczyć z wyraźną wyższością (przyszedł jakiś niedzielny grzybiarz) moje rzekome braki w wiedzy na temat grzybów. Tych błędów było trzy lub cztery, ale były one, że tak powiem zasadnicze (chodzi o podpisy - mylono nazwy oraz przydatność do spożycia poszczególnych gatunków). Jednym z nich było na przykład podpisanie purchawki chropowatej jako trującej. Z drugiej strony, napewno nikt, kto wyszedł z tej wystawy, nie zjadł grzyba po którym by miał jakieś problemy. :-)
#664
od października 2004
Byłam dziś na wspomnianej wystawie grzybów w Lublinie.
Jednak aparat odmawiał mi posłuszeństwa i zdjęcia są słabe.
Sama wystawa była "taka sobie". Należą się jednak słowa uznania uczniom szkoły plastycznej, którzy świetnie zrobili gipsowe kopie bardzo wielu gatunków grzybów. To jednak nie jest to samo co grzyby prawdziwe. Nie podobało mi się również to co jedna z Pań (organizatorek) opowiadała dzieciom ze szkoły. Skupiła uwagę na muchomorze sromotnikowym jakby inne grzyby wcale nie istniały. No i nie do końa zgodziłabym się z tym co w ogóle mówiła....Dla potecjalnego, przeciętnego jednak oglądacza wystawa była "do obejrzenia".
Jeszcze raz przepraszam za fatalną jakość zdjęć.