Moja relacja z grzybobrania będzie dotyczyła raczej lasów Kociewia, niż terenów Kaszub. Jednakże, jako że bliską jest mi sentecja "Non sunt multiplicanda entia sine necessitate", zwana Brzytwą Ockhama, postanowiłem nie zakładać osobnego tematu. Mam nadzieję, że Kociewiacy nie będą mieć mi tego za złe i zrozumieją intencje, jakie mną kierowały:-). A teraz ad rem...
Bezapelacyjnie główny bohater grzybobrania.
O ile nietrudno było znaleźć tak przystojnych kawalerów jak trzej pierwsi, o tyle w koszyku na ogół lądowali tacy, jak ostatni z nich. Zachodziła smutna prawidłowość - im mniejszy i ładniejszy podgrzybek, tym większa szansa, że ma już nieproszonych gości...
Liczyłem również na bliższe zapoznanie z tymi Paniami. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że była to jedyna płachetka kołpakowata, jaką znalazłem. Szkoda, bo nie dość, że dopiero od zeszłego sezonu ląduje w moim koszyku(niemały w tym udział użytkowników forum), to jeszcze udało mi się wreszcie przekonać domowników do jej walorów smakowych, gdy tylko otwarty został pierwszy słoik "kołpaków" w zalewie octowej. Może jednak kolejne wyprawy będą w nią bogatsze? Czas pokaże.
Przy przemieszczaniu się samochodem po lesie, łatwo jest przegapić wielu interesujących jego mieszkańców . Ja jednak mam pewną wprawę i z każdego grzybobrania przywożę tzw. "grzyby samochodowe":-). Tu z oddali zamajaczył mi znajomy i jakże lubiany kształt...:-).
...i po chwili mogłem cieszyć oko nie tylko nim, ale także jego kompaniją:-). Niestety, podniebienie będę cieszył tylko ostatnim z nich.
Ten Pan został przeze mnie "oskarżony" o bycie muchomorem czerwieniejącym. Chciałbym w tym sezonie nabyć co do niego pewności i móc go wreszcie skosztować ze spokojnym sumieniem. Dlatego też w odpowiednim dziale forum założyłem wątek jego dotyczący:
https://www.bio-forum.pl/messages/33/194492.html . Z tego miejsca dziękuję Joli Kozak za wpis w nim oraz zachęcam pozostałych "wtajemniczonych" do rozwiania moich wątpliwości:-).
Kolejna samochodowa zdobycz, która po przyjeździe do domu stała się również moim obiadem:-). Szkoda, że nie znalazłem więcej jej sióstr, bo bardzo za nimi przepadam:-).
Coś mi "miodowo" zamigotało w poszyciu. Pobieżnie przejrzałem okolicę...
...by następnie przejrzeć ją bardziej wnikliwym okiem. Oto efekt: plantacyjka maślaków pstrych, znaleziona w promieniu ok 5 metrów. A ten szkrab nie padłby moim łupem, gdyby nie był bratem syjamskim jednego z prezentowanych:-).
Na koniec jedyny przedstawiciel koźlarzy, na jakiego natrafiłem we wczorajszym grzybobraniu. A przy brzozach spędziłem nieco czasu...
Winien jestem jeszcze dokładnie określić tereny mojej wyprawy. A zatem Radogoszcz , Kasparus , Osiek. Jako się rzekło we wstępie - lasy Kociewia odwiedzone 28.08.2008.
Pozdrawiam