#1834
Taką sobie na własny użytek stworzyłam, po wieloletnich, przyznam rzetelnych i poważnych przemyśleniach:
Jeżeli wiemy, że jest to grzyb borowikowaty, z "poduszką" pod spodem - jeżeli nie cuchnie, nie jest gorzki i palący oraz łykowaty, twardy - można jeść bez obawy.
Proszę potwierdzić, albo kazać mi przestać opowiadać głupstwa.
Dodaję jedno, bo zapomniałam: gotować (dusić, smażyć) powyżej 20 minut.
Dodam, że prawie bez obawy i jeśli już zatrucie (po tym gotowaniu), to łagodne raczej a nie zejściowe :-)
#1843
Ania mi zwróciła uwagę na alkohol i borowika ponurego. Nie dodam: NIE PIĆ, jak się je borowiki, bo chyba się narażę. Chyba, że jestem jedyną osobą, która używa alkoholu na tym szlachetnym forum....
#1697
Jolu, akohole klasy "woda ognista" pije może dwa razy w roku, ale za to w ilościach zagrażających życiu <szok>. Wino raz na dwa miesiące gdy mam ochotę z żoną. Nie OCHOTĘ Z żoną, tylko ochotę NA WINO z żoną, żeby było jasne.
Za to piwo uznaję, owszem, owszem :)
Proporcje te były CAŁKOWICIE odwrócone, gdy uczęszczałem do szkołu górniczej <rotf> - ae to normalne, hehehe
No nie pić przy ponurym, całą resztą gatunków można jak najbardziej "zakanszać" :-)))
#1847
Każdy laik (przepraszam) w temacie borowika ponurego nie wie, o czym mówimy. A moja teoryjka miała ułatwić życie ludziom, bojącym się "szatana". Cokolwiek to słowo znaczy.
Laicy niech więc omijają borowikowate z czerwoną "gąbką" i "po sprawie"
:-)