Pisałem, że wybieram się na zlot wędkarski 7-9 marca - okolice Pułtuska - Narew. Dokładnie Borsuki. Wiedziałem, ze Rybaczówka, w której będziemy zakwaterowani, znajduje się w lesie. Tuż przed wyjazdem, zaalarmowano mnie, że spadło tyle śniegu, że powinienem zabrać łańcuchy na koła. U nas na Ślasku - spokojnie, ale w TV pokazywali atak zimy w tamtym rejonie. Myślę sobie, trudno - bedę tylko siedział przy barze i odchamiał się piwkiem ile wlezie.
Okazało się, że w ostatniej nocy, tuż przed moim przyjazdem, śnieg zmyły silne opady deszczu. Kiedy mój Golff wjeżdżał na zimowych oponach do Pułtuska, tam już była wiosna. Wcale się tym nie zmartwiłem, ale nawet butów do lasu nie zabrałem. Nie trzeba było. Lasy tam rosną na piaskach. W lesie prócz drzew, jest tylko ściółka z igieł - sosny. Lasy czyściutkie, bez plątaniny jeżynowych i malinowych krzaków. Bez paproci. Można chodzić w tenisówkach.
W niedzielę przed obiadem zrobiliśmy sobie spacerek. Przed jazdą powrotną do domu, dobrze nam to zrobi. Byłem tam z żoną i teściami mojego syna. Dołączyła do naszego spaceru, suczka właściciela Rybaczówki - Lula.
Idziemy głównymi drogami ( piasek a nie asfalt ) a ja od czasu do czasu wskakuję do lasu podpatrywać przyrodę. Reszta grupki preferuje spacer drogą. Właściwie, to nic ciekawego nie rzucało się w oczy. Grzybów nie było, prócz tych dwóch:
Trafiłem na ciekawe miejsce. Wśrodku lasu - płotek odgradzał niewielką płaszczyznę. Płotek w kształcie koła - w środku nic nie rosło.
Wzdłuż brzegów starorzecza Narwii, pełno śladów bobrów.
Jeszcze wspłna fotka na tle pięknego lasu
Czy na grzyby będziemy jeszcze długo czekać? Nie wiem. Właśnie teraz za oknem - sypnął śnieg z gradem. Jak w garncu - no bo marzec.