Poszliśmy sobie na spacerek. A wróciliśmy z całym plecakiem i torbą wypchaną grzybkami! Obiad na 4 osoby - grzybków do syta! Kilka słoiczków dla wspomnień. I jeszcze na susz zostało. Nie trzeba rano wstawać, jechać 50 km za miasto. Nie ma ŻADNEJ KONKURENCJI. Żyć nie umierać. A gdzie? W Warszawie, 300 m od mojego mieszkania. Tereny zalewowe nad Wisłą. Sami popatrzcie.