Około 6. lat temu ściąłem w ogródku orzech włoski. Ku mojemu zaskoczeniu 4 lata temu na pniu tym pojawiły się jakieś grzyby. W pierwszym i drugim roku nie miałem czasu zająć się wyjaśnieniem CO TO JEST. I tak po zimie ścinałem je i wyrzucałem.
Dopiero w ubiegłym roku pojechałem do Sanepidu w Wejherowie (do znawcy grzybów). Przyjęły mnie dwie starsze Panie z poradnikiem grzybiarza w ręku. Niestety nie było zdjęć boczniaka. Panie wydzwaniały do Gdańska aby się skonsultować. Niestety bez rezultatu. W końcu stwierdziły, iż grzyby należy usunąć i w żadnym wypadku ich nie jeść. Na tym forum padały odpowiedzi "Chyba boczniak", "Powinien to być boczniak", ... Ale żadnej 100% doagnozy.
W końcu zaryzykowałem.
Wybrałem grzyb średniej wielkości. Usmażyłem go w południe (samo południe) i najzwyklej w świecie zjadłem. Następnie zdrzemnąłem się.
Ku swojemu zaskoczeniu - OBUDZIŁEM SIĘ i to bez żadnych dolegliwości.
No, i zacząłem grzyby te pałaszować.
Przyrządzałem je na wszystkie możliwe sposoby.
Raj w ustach.
Grzyby z ubiegłego roku są w moim nicku.
W tym roku moje grzybunie znowy się pojawiły (kolorystycznie nieco jaśniejsze).
W załączeniu - zdjęcia grzybów (tegoroczne)
Liczę, że wzorem lat ubiegłych boczniaki będą rosły do lutego/marca.