Zastanawiam się, czy tego roku będzie mi dane przeżyć wysyp w moim regionie.A wysyp, ale taki wysyp nad wysypy, śni mi się po nocach i co gorsze po dniach całych coraz częściej.A grzybków, jak nie było - tak nie ma. Jedyna moja nadzieja w tym,że prawdę mówią ci, którzy twierdzą, że grzybas jak to grzybas jest absolutnie nieprzewidywalny i rósł sobie będzie wtedy gdy mu to się będzie podobało, nawet wbrew suszy(choć troszkę wilgoci ciągle jest) i wbrew temperaturze(mrozów siarczystych także jeszcze tego roku nie stwierdzono).Nasze lasy przerażającą pustką grzybową zioną - Borów, Antoniów... Potrzebuję słowa pocieszenia.
#624
od października 2005
Spokojnie. Zacznij kontrolować swoje terytoria. Już lada dzień i u Ciebie wyskoczą grzybki. U nas też posucha, ale coś się zaczyna ruszać :-)
Kontroluję sumiennie, ale niecierpliwość, w brzuchu koziołki mi fika.Patrząc na mapkę występowania, zaczynam myśleć o przeprowadzce, w okolice Bydgoszczy czy na Pomorze, na przykład. Swoją drogą - wczoraj mi serce przez moment mocniej zabiło, gdy granatowym kolorem Lublin pokraśniał na mapce. Gratuluję spostrzegawczości i skuteczności działania.
Czemu Magda nie jeździsz do Krawców?
Krawce, Krawce - tam też bywam, choć przyznaję, ostatnio rzadziej. Las o niezwykle mocnej sile przyciągania na grzybiarzy, a przy tym bogaty w uroczyska, których magia często wbija w miejsce, i karze patrzeć i chłonąć widoki rozmaite. Pięknie tam - to jedno, a drugie to to, że w niedzielny poranek (a tylko wtedy mamy czas) częściej spotykasz innych tropicieli grzybków, niż same grzybki. Gdy pierwszy raz wybraliśmy się, z wiadomą misją do Krawców, naszym zaspanym oczom ukazał się w szarościach wczesnego świtania wiejski kościółek, otoczony wdzięcznym wianuszkiem samochodów.Moja bujna wyobraźnia snuła przypuszczenia, że to może msza św., może nawet dla grzybiarzy(na wzór nocnej mszy św. dla rybaków), albo niedokończone wesele, itp. Ale nie, to byli oczywiście rasowi tropiciele. Zatęskniłam za Krawcami. Czy wysypało się w Krawcach?