#3927
od kwietnia 2004
Grzyby rozpadają się ze starości i nikt ich nie zbiera. Prawdziwki nadkrawałam tylko z boczku i sprawdzałam. Zaczerwione rosły sobie dalej, a raczej rozkładały się dalej tam, gdzie rosły. Płachetek, gołąbków, maślaków pstrych nie ruszałam. Raz nazbierałam łuszczaków zmiennych. Jest ich tam masa.
Grzyby rosną w mieście na trawnikach i wszędzie.
#586
od października 2005
Pięknie. Miałaś okazje już sobie pozbierać grzybków. U nas jeszcze sucho. Inna sprawa, ze połowa z tych tu pokazanych, to nie zbieram. Poznałem zaledwie rycerzyka, prawdopodobnie bardzo duże podgrzybki, ale borowików nie potrafie rozpoznać na fotach. Kozaczki czerwone są prześliczne ( nie rozpoznaje zółto-pomarańczowych - nie wiedziłem o takim podziale ).
Norwegia, to kraina dla wędkarzy. Tymczasem grzybiarze też tam jeżdżą :-)
#3946
od kwietnia 2004
Borowiki są na zdjęciu 9,10,11,12,13 i drugim oraz piątym od końca. W środku też jest jeden.
Czerwone kapelusze, czerwone trzony usiatkowane.
Wspaniałe zdjęcia no i grzyby oczywiście.
Mam kilka pytań:
1.Post z godz. 16:28
Co to za grzyb, zdjęcie 5. (w tym poście) od góry?
2.Post z godz. 16:34
Co to za borowiki? Boletus pinophilus? Niezłe okazy... 8-0
3.Post z godz. 17:06
Zdjęcie 2 i 3 od góry, czy to Amanita crocea?
A tak przy okazji to jaki typ lasów dominuje w Norwegii? Tak stereotypowo to dominować tam powinny lasy iglaste, przede wszystkim sosnowe. Tym bardziej, że północ Norwegii to chyba już tajga z tundrą? Ale ilekroć są jakieś relacje TV z Norwegii (fakt, że przeważnie z okolic Oslo albo Bergen), to widać głównie drzewa podobne do buków i grabów.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
P.S.
W kwestii szybkiego rozpoznawania Leccinum rufum od L.versipelle, to chyba najlepszą metodą - oprócz opozycji osika-brzoza - jest kolor łuseczek na trzonie. U L.rufum zawsze są one w kolorze brązowym i podobnych odcieniach. U L.versipelle kolorem bazowym łuseczek jest czarny. Różnią się też kształtem, te u L.rufum są jakby pojedyncze, a te u L.versipelle szersze, jakby podwójne. Swoją drogą ciekawi mnie, czy jest możliwe odróżnienie tych dwóch gatunków tylko po odcieniu kapelusza. Jak dla mnie to niemożliwe.
#3954
od kwietnia 2004
Lasy w Norwegii?
Nie wiem - byłam na bardzo ograniczonym obszarze: Elverum 150 km na północ od Oslo. Lasy sosnowe i brzozy.
Zdjęcie piąte z 16.28 - płachetka kołpakowata, obecnie zwyczajna - Rozites caperatus.
Z 16.34 - Boletus, ale sama jeszcze nie wiem, który, bo od powrotu z Norwegii nie potrafię sie uporać z nawałem materiału do opisywania, obrabiania i publikowania. Ja takiego jeszcze nie spotkałam.
Z 17.06 - Amanita crocea.
#3955
od kwietnia 2004
Wszystko wskazuje na to, że Boletus pinophilus. Było ich bardzo dużo. Ogromne. W większości zaczerwione, bo tam nikt grzybów nie zbiera. Leżały na zielonym mchu, poprzetykanycm białym chrobotkiem reniferowym te kapelusze kolosy i człowiek bał się naruszyć ten majestat nietykalności...
Smaczne było jedzonko przyrządzone z nich, owszem, ale ja wolę jednak maślaki, pogrzybki i blaszkowce. Są smaczniejsze. Takie na przykład łuszczaki zmienne - Kuehneromyces mutabilis - pycha!
2007.08.30 20:19
ella
Jolu, klawiature zaplula, nawet nie zdazylam szmateczki przyniesc ;-)
Znam ten bol, sama zbieralam w Szwecji. Diana i Knut nie wiedza co dobre :-(.
:-)
#3956
od kwietnia 2004
Otóż tak: Diana jest Polką i jada grzyby, ale nie zbiera, bo nie zna za bardzo. Natomiast przyjeżdżają do niej rodzice - Polacy, zbierają i ona wtedy je, bo bardzo lubi. Nawet zostawiła sobie resztkę na drugi dzień i nie miałam sumienia jej odbierać.
Natomiast Knut - Norweg - nie jada grzybów i nawet mu nie smakują. Zjadł z grzeczności, powiedział, że dobre (pewnie też z grzeczności) ale dokładki nie chciał. Oni nie są nauczeni jadać grzyby i pewnie tak do tego podchodzą, jak Polak do zjadliwości szarańczy, czy innych białych gąsiennic.