1. Dojrzałe zarodnie są strukturami martwymi, na tym kończy się żywot śluzowca, żywe są tylko zarodniki w zarodni, choć jest to "życie utajone" poniekąd ;-)
2. Tak, aczkolwiek nie zawsze. W warunkach domowych nie jest łatwo stworzyć śluzowcowi warunki odpowiednie dla niego do przejścia całego przeobrażenia. Nawet jeżeli udaje się otrzymać zarodnie wyglądające w miarę normalnie, zarodniki powstałe w domowych hodowlach często są zdeformowane, nie przechodzą pełnych podziałów itd. - zwykle są niedojrzałe i nie nadają się zbytnio do celów diagnostycznych ani też nie mają zdolności do "kiełkowania". Jeśli zbierze się zarodnie już prawie dojrzałe, daje się zwykle osiągnąć dojrzenie zarodników, ale jeżeli hodujesz od śluźni, albo zbierzesz dopiero formujące się zarodnie, to jednak raczej rzadko udaje się ta sztuka.
3. w warunkach domowych - z trudem ;-). Zachowanie odpowiedniej wilgotności, temperatury, cyklu świetlnego, pokarmu, uchronienie przed spleśnieniem... zapewnienie odpowiedniego dla danego gatunku pH podłoża.. itd, itp... Problemów jest dużo, ale czasem się udaje. Na pewno łatwiej gatunki mało wybredne.
5. Fulige septica, przynajmniej u mnie, jest teraz do znalezienia, to pospolity gatunek i jesienia jest go duzo. Problem z nim jest taki, że kiedy znajdujesz jego śluźnię, to ona już jest w fazie kiedy szykuje się on do wytworzenia zrosłozarodni, wcześniej pędzi żywot w ukryciu. Badhamia utricularis jest znacznie lepsza - jej śluźnie nie kryją się, są duże i potrafią bardzo długo pozostawać w fazie aktywnej, żerującej śluźni. Jeszcze jej nie widziałem, ale niedługo już powinna się pojawić, to gatunek późno-jesienny.
Choć nie bardzo rozumiem skąd ta moda na dręczenie śluzowców hodowlami domowymi. Dużo przyjemnej jest oglądać je w ich środowisku naturalnym, odwiedzając co jakiś czas i patrząc jak się zmieniają.