No dobra, okaz dziś dotarł, a że akurat kończyłem "męczyć" swojego śluzowca z niedzieli, to od razu i ten Twój powędrował pod mikroskop...
Muszę przyznać że walka z zarodnikami każdej Lycogala to koszmar - trudno znaleźć coś bardziej hydrofobowego... one są niezwilżalne a nawet jak w końcu jakoś uda się je "utopić" to potem szaleją po szkiełku zamiast spokojnie spoczywać ;-).
Ponieważ pierwszy raz miałem w rękach ten gatunek pewnym zaskoczeniem była grubość warstwy korowej, ona jest z klasy przeciwpancernej ;-).
A teraz najważniejsze, czyli "pokaż kotku, co masz w środku" ;-)
Zarodniki - wiekszość ok 6um (od 5,5 do prawie 7), pokryte brodawkami. opisywana niezupełna siatka raczej ledwie widoczna, tylko na części zarodników.
Włośnia imponująca, wielkie, grube "rury":
No i tak się prezentuje od środka Lycogala flavofuscum.
Oprócz włośni i zarodników w jej wnętrzu urzędują niestety też i jakieś chrząszcze i inne "robactwo". Usiłuje je wygonić zawieszką na mole ;-). jak będą oporne użyje broni masowej zagłady w postaci Kopexu, tego żaden nie przetrzyma. Okazy nieźle przetrwały podróż, zostaną przekazane do zielnika Uniwersytetu Wrocławskiego.