w sosnowym lesie na pieńku zauważyłem coś co przypomina jedną z faz typowej odmiany wykwitu zmiennego. Po dotknięciu okazało się to coś być tworem twardym i kruchym. Na wszelki wypadek zrobiłem jedną fotkę, niestety słabej jakości bo było już bardzo ciemno. Czy to może być śluzowiec, a w szczególności F. septica ?
Witajcie. Jeśli popełniam nietakt, proszę wybaczcie. Nie mam bowiem nic sensownego do dodania, za to mam jedno ważne pytanie. W moim ogrodzie pojawiają się piękne okazy tego śluzowca. Wiem, że go Fuligo septica. Przeczytalam też, że "z wiekiem twardnieje zmienia zabarwienie, tworzy białawe, czerwonawe lub brązowawe, piankowe bryłki, przypominające zwapnioną korę". U mnie własnie w ostatnim czasie bardzo dużo tej białej kory się pojawiło (kora stanowi ściółkę w ogrodzie). Wcześniej jej nie było i przypuszczam, że to ten wlasnie "grzybek". Pytanie: czy to jest trujące dla zwierząt domowych? Jak się tego pozbyć z ogrodu? Wyrasta jak przysłowiowy "grzyb po deszczu", tak szybko! Mam koty i psa, obawiam się o ich zdrowie i życie, zwlaszcza, że jeden z nich musi zawsze umoczyć pycholka we wszystkim, choć trochę go pociąga (zapachowo). Jeśli możecie, napiszcie słów kilka, lub pokierujcie mnie na odpowiednie strony. Po Waszych wypowiedziach widzę, że jesteście Państwo znawcami, stąd moja nieśmiała prośba. Z góry bardzo serdecznie dziękuję za pomoc. Pozdrawiam Anita Wesołowska PS Skąd inąd ciekawe Forum:-)
Witaj Anita na naszym Forum... Na wstępie pewna formalność Wcześniej jej nie było i przypuszczam, że to ten właśnie "grzybek" - Fuligo należy do śluzowców. Nawet w cudzysłowiu nie będzie grzybkiem. To zupełnie odrębny taxon... Bez obawy - Fuligo septica nie jest ani trujący, ani szkodliwy dla ludzi czy zwierząt. Czytałem w pewnej literaturze, że Holendrzy uważają go za przysmak... Sam miałbym ochotę spróbować jak on smakuje, ale niestety nie doczytałem się przepisu...
Marku dziękuję za szybką odpowiedz. Mam nadzieję, że jak GO zostawię w spokoju, nie pokryje mi całego ogrodu:-) Co do jedzenia... Cóż, zapewne kwestia przekonania, ja bym się nie zdecydowała, może dlatego, że jak GO znalazłam, nie miałam NAJZIELEŃSZEGO pojęcia co to jest, podejrzewałam nawet trutkę, jednak ta budowa, taka typowa dla... przepraszam, grzyba:-) dała mi do myślenia i w tym kierunku zaczęłam szukać. Z kotem prawie pojechałam do veta, bo on raz że głupiutki, dwa że choruje na żołądek. Cieszę się, że to nieszkodliwe, zdjąłeś kamień z mego serca, który leżał tam dwa dni! i mówię to najzupełniej poważnie. Chętnie sobie poczytam to forum, jest naprawdę ciekawe! Raz jeszcze dziękuję Totalnie Zielona:-)
Marku! Jedliśmy go w zaszłym roku na zlocie (w czasie wycieczki nad jeziorem, Ciebie akurat nie było, bo zgubiłeś się z co ładniejszymi paniami :).
Aniu! Nie dziwię się, że go się obawiałaś, wygląda trochę nieapetycznie - Anglicy nawet nazywają go potocznie "psie wymiociny" - na szczęście, tak jak Marek pisze, jest zupełnie nieszkodliwy, a poza tym pojawia się tylko na parę dni, raz lub co najwyżej parę razy w roku w danym miejscu.