Chyba poproszę o inny zestaw pytań ;-)
Na pierwszy rzut oka, po wyglądzie zewnętrznym, wydawało się podobne do Enerthenema. Ale w tym rodzaju, brak czegokolwiek co by miało takie urzeźbienie zarodników. Druga myśl - coś z rodzaju Lamproderma. Ale.. i w tym rodzaju mało gatunków z takimi listewkami na zarodnikach i nie bardzo pasują do wyglądu zewnętrznego. Listewki ma np. L. cribrarioides.
To coś miało problemu z dojrzewaniem i formowaniem zarodni, to widać. Zapewne dlatego zarodniki mają tak rożne rozmiary. Czy zarodnie są bardziej kuliste, czy wydłużone? Słabo widać.
Tu by przydało się poznać strukturę włośni. Wredna sprawa, delikatnie trzeba by wydmuchać zarodniki, tak, żeby zachowała się włośnia na trzonku. ewentualnie, można próbować wypłukać zarodniki spirytusem. Aby ruszyć z tym dalej, potrzebna jest preparacja włośni z trzonkiem. W całości... Heroiczne wyzwanie. Dla ludzi obdarzonych nieskończoną cierpliwością...
na razie, nie przychodzi mi nic innego do głowy. Coś ciekawego.
Moim zdaniem to Symphytocarpus trechisporus
Zarodniki w zasadzie kuliste, czasem owal ale bardzo lekki, rozmiar bardzo różny.
Problemy z dojrzewaniem pewnie był. Rosły na odkrytej powierzchni, rzaz na górze pniaka ... a w nocy temperatura spadała kilkakrotnie do -2 st. C.
Wyglądał bardzo oryginalnie więc dlatego od razu rzucił mi się w oczy.
Popełniłem kilka pomiarów zarodników i wygląda to dość obiecująco.
Powinno być 10–12(–14) µm
U mnie, mierząc od tych najmniejszych, do największych, zakres nieco szerszy ale średnia w normie: (8.3) 8.5 - 14.5 (14.9) µm
Serdeczne podziękowania Wam obu!
Oj, źle odczytałem, Maciek pytał o kształt zarodni. Faktycznie zdjęcie dość trefne, powinienem pokazać z boku ale nie mam takiego zdjęcia. Były wydłużone.
(wypowiedź edytowana przez mirek63 19.października.2021)
Fakt. On ci to!. Coś mi te zarodniki przypominały, ale nie mogłem skojarzyć co.
Coraz bardziej zapominam już śluzowce.
Cyt: "Coraz bardziej zapominam już śluzowce."
Nawet nie waż się nam (oraz sobie) tego robić!
Niestety. Wiedza nieużywana - zanika z czasem. A że jednak obecnie głównie zajmuje się wilkami i w sumie nie znoszę dłubania przy mikroskopie, to zapominam coraz bardziej. Powiedzmy szczerze, śluzowce są fascynujące, ale nieco zbyt ślamazarne ;-).
Cyt. "Nawet nie waż się nam (oraz sobie) tego robić!"
Zwłaszcza nam, czyli członkom Forum!!!
Wolf, czasami zmęczony "ganianiem" po ostępach za wilkami, dawaj SOBIE ;-) chwile wytchnienia przy komputerze i radość tym, co tu coś wrzucą.
Przeglądam czasami na FB tematy śluzowcowe i często mam wrażenie, że 80-90% gatunków idzie oznaczyć po zdjęciach makro :-(
Więc miej litość :-)
Oj, nie tak szybko z tym oznaczaniem po wyglądzie zewnętrznym. Część można, ale w większości wypadków trzeba jednak zajrzeć do wnętrza. Dopóki to sprawdzenie zakończeń włośni, urzeźbienia zarodników i podobnych prostych cech, to jeszcze nie jest takie męczące. Ale są całe grupy, gdzie dobranie się do cech kluczowych to mozolne dłubanie, patroszenie, wydmuchiwanie zarodników, mierzenie oczek siatki itp. I to jest niezwykle upierdliwe, męczące i rujnuje wzrok. No i wymaga siedzenia na tyłku... To też męczące i to wielce ;-).
Powiedzmy, że część z nas o tym wie i zdaje sobie sprawę ze złożoności problemu.
Tu na bio-forum dzięki Tobie mamy możliwość rzetelnej i chłodnej oceny znalezisk, bez żadnego emocjonalnego "hura", co jest niestety nagminne na FB :-( :-(
Bardzo rzadko (albo prawie wcale) ktoś z nas podejmuje się mikroskopowej próby oznaczania znalezionego śluzowca.
Chwała Mirkowi za odwagę - tak trzymaj (wiem, wiem; problem to czas) jednak ja wierzę, że Maciek nas nie opuści i zawsze będzie służył dobrą radą czy opinią :-) :-) :-)