No i się skomplikowało. To może być i nie tylko Physarum. Możliwości jest więcej.
Czy te zarodnie z kawałka drewna, wcześniej też były takie żółte jak te na liściach ? Bo to mogą być dwa rożne.
Natomiast co do podesłania okazów. W tej chwili, nie będę miał zupełnie czasu, aby do tego zajrzeć. pewnie najwcześniej za jakiś miesiąc lub więcej. Na razie jestem codziennie w lesie od samego rana, a wieczorami opracowuje to co zebrałem w ciągu dnia. I śluzowcami w zasadzie nie bardzo już się zajmuję, do tego trzeba anielskiej cierpliwości i bardzo dużo czasu. Czy tych ocalałych zarodni jest dużo? Preparowanie takich zarodni jest bardzo trudne i trzeba sporo materiału, aby dało się obejrzeć wszelakie potrzebne cechy. I na ile sa one stabilne? takie zarodnie, zwykle ulegają samorozpadowi i nie przetrzymują wysyłki pocztą. Trzeba by ustabilizować to w jakimś pojemniczku, tak, żeby nie obijało się w czasie transportu. No i nie mogę zagwarantować, że uda mi się to oznaczyć. To trudna grupa, a obecnie nie bardzo jest z kim się skonsultować, brak specjalistów.
Tak, to jest to samo.
W tym przypadku, trochę mnie zaskoczyła utrata żółtego koloru po dojrzeniu. Zewnętrznie, jest to w typie zbliżonym do Physarum carneum.
Mógłbym spróbować się z tym zmierzyć, ale nie teraz. Na razie mam niekończącą sie pracę.
10 zarodni.. mało. Zarodniki powinno dać się pomierzyć i obejrzeć, ale to najłatwiejsza część. Preparacja włośni, podsady, ściany zarodni. To jest masakra. O ile to przetrwa. Transport pocztą czy kurierem, wielce ryzykowny. Trzeba by podłoże przykleić do wnętrza pudełka, a i tak najpewniej została by z tego miazga. takie zarodnie są bardzo delikatne. Jeżeli zarodnie nie rozpadną się same, jesienią może dał bym radę spróbować.
Physarum carneum - jaki to jest maworek na polski?
Zobaczę rano jak się mają zarodnie, jeśli nic ich nie zje, to postaram się zapakować je najbezpieczniej jak się da.
Jeśli przetrwają drogę, a Pan znajdzie później czas, to super :) Wyślę kurierem. Przywiozłabym je, ale mam spory kawałek Polski do przejechania...
Bardzo dziękuję za pomoc:)
Physarum carneum nie jest zamieszczony w wykazie śluzowców Polski, który posiadam, zatem nie ma nazwy po polsku. Gdyby to był rzeczywiste ten gatunek, było by to pierwsze notowanie w Polsce. Takie znalezisko, lepiej gdyby trafiło do specjalisty. Obecnie, jedynym w Polsce jest pani Drozdowicz z Krakowa. We Wrocławiu jest jeden, ale na emeryturze i zupełnie wycofał się. Proszę jeszcze wstrzymać się z wysyłką, spróbuje zorientować się, czy nie da się tym zainteresować kogoś bardziej odpowiedniego.
Dobrze, wstrzymuję się z wysyłką.