#5915
od stycznia 2007
Jeszcze uzupełnię, że tematem płyty są organizmy ksylobiontyczne, aspekt myko-, aspekt entomo- i jeszcze parę innych :-)
#2759
od października 2005
A ja głupi myślałem, że drewna potrzebuje tartak a las drzew :-(
#2765
od października 2005
''Błąd
Nie ma treści o podanym adresie. ''
Połowa uczonych piszacych o tym drewnie to ludzie z Białowieży ( czytaj puszcza a nie las ).
Czy w naszych lasach jest mało drewna? Z moich obserwacji wynika, że aż nadto.
Kiedyś ludzie zbierali połamane gałezie na opał i o tyle drewna było mniej. U nas na Ślasku ten proceder był znikomy - wiadomo, mieiśmy wegiel. Lasy były zapuszczone ( może poświadczy o tym Emeryt ). Jerzyny, maliny, pokrzywy i Bóg jeszcze wie jakie chaszcze skutecznie odstraszały spacery po lesie. Dzisiaj już podczas wycinki drzew, niepotrzebne gałęzie są śrutowane i zostają w lesie. Czy to nie jest właściwy podkład pod te żyjątka o których piszesz?
Nasza ochrona w Polsce, czegokolwiek, jest skutkiem niektórych naukowców, którzy nie sa w stanie ogarnąć całości naszego kraju. Błędy w nazewnictwie są dzisiaj tak popularne, że nawet Miodek dopuszcza już niektóre z nich :-(
Byłbym bardzo ostrożny w dawaniu wiary co niektórym rozporządzeniom czy bolączkom. Popatrz na ochrone smardza - dla mnie idiotyczna - kto się pod tym podpisał? Popatrz na szmaciaka! Z wędkarskiej dziedziny - ostatnio ochrona węgorza - gdzie dawno już temu naukowcy ze Szwecji stwierdzili, że nasz węgorz się nigdy nie wyciera ( składa ikrę ). To wywody i efekty działania takich właśnie uczonych, którzy wszystko sprowadzają do miejsca, gdzie pracują.
Dla mnie las, to nie puszcza.
Jeśli zaś chcemy zamknąć drzwi takim obszarom drzewa dla nas ludzi, to mam pytanie. Czy tylko dla owadów?
Niestety nadal wyskakuje błąd :-(((
To już przerabilaiśmy kilkakrotnie - adres linka KOPIUJEMY i wklejamy do przeglądarki, a NIE otwieramy bezpośrednio. Z jakiegoś powodu automatycznie przecinki w adresie zamieniane są na jakieś znaczkii. Linki otwierane bezpośrednio wskazują błąd, a kopiowane otwierają linkowane strony.
#2769
od października 2005
Widzisz Basiu, to jest tak. Jeden mieszka w rejonie, gdzie dookoła śliczne zadbane lasy, gdzie można chodzić w tenisówkach po lesie. Inny mieszka w okolicy, gdzie las to tylko nazwa. Wszędzie busz, wysokie trawy, i te gałęzie do których tak Ci tęskno. Dzisiaj zabiorę aparat i porobię kilka fotek lasu w Knurowie. Las - tak to się nazywa :-( Pewno będziesz wzdychać do takiego widoku, ale jak tam wejść do środka? Ja już od dawna ciesze się widokiem lasu z Borów Tucholskich. Takie jak w Pszczewie ( ostatni zlot ) i podobne - to dla mnie prawdziwy las, oaza spokoju i odpoczynku. Tam można spacerować. Tutaj - przedzierać się - czytaj sport ekstremalny. No i teraz pytanie - czy ja chcę takich lasów jak u mnie?
Rysiu, o tym, jaki jest las decyduje głównie typ siedliska.
W lasach gospodarczych na wygląd lasów mają wpływ też leśnicy.
Bory Tucholskie to głównie siedliska BOROWE, na ubogich piaskach. Tam naturalnie wykształcają się różne postaci boru sosnowego. Większość z nich to "przejrzyste, pozbawione krzaków, przyjazne dla grzybiarzy lasy".
Tam, gdzie gleba jest zasobniejsza - wyrastają lasy z drzewami liściastymi. Bogatsze w gatunki roślin, z charakterystycznie rozwiniętą warstwą podszytu. Te są mniej "przyjazne" do chodzenia dla grzybiarzy.
Jednak zarówno w borach, jak i w lasach liściastych niezbędne jest martwe drewno, jako naturalny składnik lasu. Oczywiście chodzi o mały, niewielki % tego drewna w stosunku do żywych drzew. Drewno = martwe stojące drzewa, leżące kłody, konary, drobniejsze resztki.
Słyszałeś pewnie o sieciach pokarmowych. Sieć pokarmowa to taka sieć powiązań pomiędzy różnymi zależnymi od siebie pokarmowo organizmami. Bardzo proste sieci składają się z niewielu organizmów (na biologi czesto uczy się o łańcuchach pokarmowych np. ziemniak - stonka - bażant-lis). Im bardziej skomplikowana sieć (dużo gatunków roślin, na których żerują różne gatunki roślinożerców, dużo gatunków drapieżników i pasożytów i dużo gatunków rozkładających resztki po śmierci roślin i zwierząt) tym dany ekosystem (w naszym wypadku LAS) jest bardziej odporny na zaburzenia (np. gradacje szkodników).
Możesz sobie wyobrazić owalne jezioro z trzciną, płotkami i szczupakami, ale pewnie cenisz bardziej jeziora z bogatą roślinnościa, z zatoczkami z lilia wodną, ze zwalonym drzewem, pod ktorym żeruje okoń (czy inny taki...), z całą gamą "białej ryby", z kilkoma gatunkami ryb drapieżnych. To jezioro z trzciną, płotkami i szczupakami, to uproszczony las (taka posadzona, uprawiana sosna np na siedlisku grądu - lasu liściastego) a jezioro pełne różnych ryb i samo zróżnicowane na bogatą linie brzegową, zatoczki, wypłycenia, to naturalny las liściasty z jego kleszczami, komarami, jeżynami, leszczynami itd...
Tak, jak Ty, wędkarz - omijarz pewnie sztuczne łowiska z karpiami, tak mykologowi mocniej zabije serce w chaszczach niż w uprawie sosny.
Tam, gdzie są ubogie gleby i bór sosnowy rośnie naturalnie, tam cieszą się i grzybiarze i mykolodzy. Ale nie można zrobić boru, na zasobnych glebach, na których naturalnie obsiewają się dęby, graby, wiązy i inne liściate. A u Ciebie pewnie przeważają siedliska LASOWE nad BOROWYMI :-)
#2774
od października 2005
Ok. Rozumiem. Las to takie coś jak pokazuję na fotkach ( czytaj nasze lasy - to akurat knurowskie ). Czyli nam grzybiarzom raczej bory poptrzebne - no niestety u nas są jedynie śladowe ilości :-(
Fotki zrobione na pasie autostrady A1 ( kiedyś, jeszcze kilka lat temu był tutaj wlasnie las ).
Wszystkie pobocza są zadrzewiane - różne gatunki i ozdabiany teren takimi ogromnymi karczami ( jak na foto ).
Tam, gdzie maszyna nie dojechała ( czytaj nie musiała dojechać ), został las, który widzicie na fotografii. Niestety nawet zacięty mykolog da sobie spokój z przetarciem tam szlaku.
Na karczach znalazłem grzybki.
Trochę o tych grzybkach. Były twarde ( czytaj suche jak patyk ) i dały się złamać jak patyk. Środek był fajny - ciemno brązowy. Nie próbowałem ( teraz żałuję ) ale powąchałem. Przecudny zapach najsilniejszych borowikow ( czytaj zapach taki silny ).
Bardzo jestem ciekawy, czy nadawałoby sie to-to do zmielenia i zastosowania jako przyprawy grzybowej?
Rysiu, no nie .
Niestety ale i ja muszę wtrącić się do tej dyskusji bo widzę że masz całkiem nierealne wyobrażenie o lesie sensu PUSZCZA.
PUSZCZA to nie jest teren niedostępny. W mojej okolicy takie chaszcze jak pokazałeś na fotkach powyżej występują przeważnie tylko wzdłuż dróg i na skraju kompleksów leśnych lub w lasach gdzie ingerował człowiek. Jest to wąski pas gęstych zarośli który jeśli pokonasz to ujrzysz piękno prawdziwego lasu puszczańskiego.
Rysiu, to są piękne, wiekowe drzewa o koronach rozpostartych wysoko nad naszymi głowami, a które dopuszczają do ziemi tylko tyle światła, że nie ma mowy o bogatym poszyciu leśnym a tym bardziej o takich "krzaczorach" które ty nazywasz lasem.
Taki las jak ty prezentujesz to jest skutek "pokalania" go ludzką ręką.
Basia ma całkowitą rację, dla lasu potrzebne jest drewno a nie tylko drzewa.
Nie wspominając już że stanowi ono pokarm i "dom" dla wielu organizmów żyjących w lesie to w końcowym stadium swego życia przeobrazi się, właśnie to drewno, w naturalny nawóz który zasili następne pokolenia drzew. Stąd bierze się przecież, popularnie tak zwana próchnica, a sam chyba o tym doskonale wiesz, że na samych piaskach nic nie urośnie.
Jeszcze tylko dwa słowa na temat bardzo aktualny w tym roku.
Właśnie te puszczańskie lasy potrafią przyjąć niewyobrażalne ilości opadów,
dlatego też u mnie, nawet po bardzo intensywnych deszczach poziom wód w rzekach podnosi się nieznacznie. Te lasy chłoną wodę jak przysłowiowa "gąbka", długo ją utrzymują i powoli uwalniają do atmosfery.
Pod jednym względem masz jednak rację. Jeśli chodzi o grzyby konsumpcyjne to faktycznie większe zbiory zapewniają lasy posadzone przez człowieka.
Nie ma o co się jednak sprzeczać bo każdy może mieć swoje indywidualne wyobrażenie o lesie, jednak jak dla mnie, to właśnie PUSZCZA jest prawdziwym lasem, a szczególnie rejony gdzie gospodarka leśna jeszcze nie wkroczyła.
(co nie znaczy, że inne typy lasu omijam, ... wręcz odwrotnie).
#2775
od października 2005
Oj, gdyby tylko te brzegi były zarośniete, to mielibyśmy tutaj raj!
Wszystko ładnie napisałeś ale ... to nie są lasy gęste drzew. Na całych ich obszarach prześwit słońca jest zbyt duży, aby na podszyciu zabrakło światła.
Byłem swego czasu na terenie Mazur Garbatych i wskakiwałem do Puszczy Romińskiej. Zupełnie jak u nas - trudne wejscie, jednak znajdowały się obszary drzew iglastych, gdzie w kręgu o promieniu 30 metrów było tylko igliwo. Tam było prawdziwków. Takie miejsca zdarzały się co 50-60 metrów. ( Dokładnie okolice Dubeninek ). Tam warto było się przedzierać.
Macie jednak racje, że te ''lasy'' są potrzebne. Zatrzymują duże ilości opadów, to fakt, ale i u nas zaczęły się powodzie a w okolicach Rudy Raciborskiej, gdzie płynie rzeka Ruda i są lasy piękne ( bez tych chaszczy ) z piaskowym podłożem, wodę deszczową lasy wypiły. U nas zanim ziemia zrobiła się tą gąbką ( jak to okresliłeś ) zdążyła woda spłynąć do rowów i podniosła natychmiast stan wód w malutkich rzeczułkach i ciekach. Ta gąbka jak piszesz działa, ale nie podczas tak ulewnego deszczu. W naszych lasach, w dolinach, woda stoi do dzisiaj. Mam kilka miejsc, gdzie zbierałem pojedyncze ceglaczki. Teraz tam jest woda. Czy grzybnia nie zgnije?
Nie jestem naukowcem a obserwatorem. Pewno w naszych lasach jest jeszcze coś, co nijak nie zgadza się z opracowaniem naukowym, pasującym do innych stron naszego kraju. Dzięki tej wymianie doswiadczeń tutaj na forum, dowiaduję się, ze nie wszędzie może być jak u nas. Drewno w lesie? Jasne, że potrzebne, ale bez przesady. Dawniej ludzie zbierali chrust na opał i lasy były czystsze, co nie przeszkadzało ekosystemowi. Dzisiaj chrustu juz prawie nikt nie zbiera i dlaczego mamy twierdzić, że drewna w lesie jest mniej?
Rysiu to co piszesz to wszystko prawda. Jest tylko jedno małe "ale".
Mój opis dotyczył jak to niektórzy fachowo określają "puszczy dziewiczej" gdzie nie prowadzi się wyrębu drewna.
A mam jeszcze w okolicy kilka takich skrawków lasu gdzie rosnące w nim dęby pamiętają jeszcze czasy panowania królów w Polsce.
Z kolei ostatnio zaobserwowałem, że coraz częściej nadleśnictwa, a szczególnie jedno, stosuje intensywną przecinkę starego drzewostanu zamiast całkowitego wycięcia lasu i ponowne zalesienie. Lasy takie faktycznie wyglądają tragicznie. Rozjeżdżone przez ciężki sprzęt. Koleiny sięgające kolana albo i głębsze. Widok przypominający plac budowy.
Prześwietlony las szybko zarasta bujną roślinnością. Prawie dwu-metrowe pokrzywy, jeżyny i inne "paskudztwo" skutecznie utrudniają wejście do lasu. Wręcz jest ono niemożliwe. Całe szczęście że, tak się dzieje tylko w jednym nadleśnictwie przeze mnie odwiedzanym. Dla grzybiarzy jest to las stracony.
Czyżby łatwe pozyskanie drewna a koszty małe???
Większość nadleśnictw prowadzi jednak zupełnie odmienną gospodarkę i jest to pocieszające. Ostatnio zaobserwowałem że, coraz więcej pozostaje w lesie starych obumarłych drzew ze statusem "E". W jednym z nich naliczyłem ponad dwadzieścia dziupli. Ile było zamieszkałych, tego nie wiem ale na pewno większość. Wydobywające się z dziupli, głosy piskląt było słychać już z daleka.
No i po to między innymi to drewno dla lasu.
I taka jest częściowa odpowiedź na Twoje pytanie "dlaczego mamy twierdzić, że drewna w lesie jest mniej?".
Rysiu , tu nie chodzi tylko o chrust.
:-)))
#5922
od stycznia 2007
Ciekawie rozwija się dyskusja, różne wiadomości, obserwacje ... Ja w międzyczasie powróciłabym do mojej pierwszej myśli i sugestii przeczytania książki i obejrzenia filmu :-) Fajnie byłoby dokonać takiej konfrontacji - choć to może niezbyt właściwe słowo - własnych przemyśleń i obserwacji z tym co napisali lub pokazali autorzy :-) gdyby ktoś był chętny poczytać, obejrzeć, niech napisze do mnie :-)))
Drzew z E literą tez u mnie sporo, cieszę się z tego bardzo :-)))
Marzy mi się letni poranek w lesie, wcześnie rano, posłuchać porannego śpiewu ptaków, którego chyba o poranku nic nie zakłóci ... :-)))
#2779
od października 2005
''Marzy mi się letni poranek w lesie, wcześnie rano, posłuchać porannego śpiewu ptaków, którego chyba o poranku nic nie zakłóci ... :-))) ''
Tylko tyle? :-( A gdzie brzęczące komary, które mimo, że jest dzień, nad uchem pytają: śpiiiisz? Gdzie te roje kleszczy, których jest aż czarno na koszuli, jeśli nie założysz śliskiego odzienia? Gdzie pośród powalonych patyków i kłód drewna jest to przyjemne ukłucie kolca z jerzyny albo ukąszenie biednego węża, którego niechcąco nadepnęłaś?
#5923
od stycznia 2007
Rysiu, gdy pisałeś te słowa, ja już byłam w lesie :-))) A wróciłam chwilę temu, zdążyłam tylko wziąć kapiel i odpisuję Tobie :-)
Zapewniam Ciebie, że ze strony przyrody nie spotkało mnie nic złego, wręcz przeciwnie, same cudowne wrażenia od początku do końca, nie omieszkam się nimi podzielić na moim blogu :-)
Jak chodzi o ukąszenia węży, z tego co mi wiadomo, jedynym jadowitym wężem w Polsce jest żmija? U siebie jej nie spotykam, ale na wszelki wypadek zawsze mam pełne buty, długie spodnie i skarpety do kolan, nawet w lecie :-) Jedynie trochę cieńsze, niż w inne pory roku -)
Moja odzież była śliska, dlatego mniemam, że kleszcze opadały ze mnie, a poza tym moja odzież jest już w pralce, a ja jako rzekłam wcześniej już po kąpieli, zmyłam z siebie cokolwiek na mnie było :-)
Ukłucie jedno odnotowałam na lewej nodze powyżej kolana, nawet nie zauważyłam, kiedy, ale fakt faktem, że po jeżyniskach rozległych nie wędrowałam :-)
Komary? Owszem latały wokół mnie jak wściekłe, ale od czegóż spray ze środkiem anty komarowym, nawet twarz sobie spryskałam, a że miałam długi rękaw, więc narażone były tylko dłonie, szyja i twarz i wszystkie je pryskałam dość obficie :-)
Tym oto sposobem pokonałam wszelkie trudności i 12 godzin w lasach wytrzymałam z ogromną przyjemnością, do większych przyjemności zaliczam poranne fotografowanie kwiatów dzikiej róży i ważek fruwających nad rzeczką, później spotkanie z kwitnącą lilią złotogłów, cały czas albo piękny krajobraz, albo piękne wnętrze lasu i mnóstwo innego kwiecia, grzybków minimalna ilość.
Jedyne nieprzyjemności to te ze strony ludzi, dziki motocrossowiec przejechał niedaleko dwa razy, a na jeziorku w środku wioski, gdy wracałam z drugiego lasu szalony wodny skuterowiec kręcił ósemki na jeziorku, które prawdopodobnie sobie kupił na własność, bo dookoła widniały tablice "teren prywatny". Ale śmiem wątpić, czy ten nowobogacki koleś zapytał kogokolwiek w wiosce, czy nie przeszkadza im hałas jego skutera wodnego ... :-(((
Tak więc jedyne nieprzyjemności to ze strony ludzi. Jeszcze tylko - skutki ludzkiego chamstwa w postaci leżących wszędzie puszek po piwie i butelek rozmaitych z tego drugiego lasu wyniosłam.
I cóż, Rysiu?
#5924
od stycznia 2007
Ach, zapomniałam o jednej z ważniejszych przyjemności - śpiew ptaków, a jakże, poza tym zapachy i tej dzikiej róży i lilii, zapach mrowisk i żywicy, chłód w cieniu lasu, ciepło promieni słonecznych w miejscach nasłonecznionych, piękno letniego kwiecia ..... :-)
#2784
od października 2005
Widzisz Basiu - o takim właśnie lesie marzę. Nie takim jak na moich zdjęciach.
Podobno te moje chaszcze nazywają się las a Twoje bory. Ja chcę do borow!!
Ile to jeszcze mamy do tego września? :-)
#2788
od października 2005
Dlatego na zloty teraz jeżdżę sam :-)
#5925
od stycznia 2007
Rysiu, dla ścisłości uzupełnię, iż lasy po którym wędrowałam to były:
- okresowo wysychający ols z dużą ilością leżaniny :-) sąsiadujący z zadrzewieniem sosnowym i świerkowym
- las mieszany - dąb, grab z domieszką sosny
Mówiąc o posuszu i drewnie miałam na myśli nie tyle chrust, co szczególnie posusz o dużej miąższości, a to oznacza posusz i leżaninę w postaci całych pni, im grubsze tym cenniejsze dla przyrody :-)
Wspomnę jeszcze o artykule pani prof. Ławrynowicz o grzybach zamieszczonym z ostatniej Przyrodzie Polskiej z czerwca (tym numerze z płytą "Las potrzebuje drewna") :-)
A przy okazji, życzę świetnych, bogatych grzybobrań w pięknych Borach Tucholskich :-))) Przyznam, że ostatnio wykonałam rekonesans w swoich stronach, w poszukiwaniu borów dających nadzieję na zbiory podgrzybkowe chociażby i znalazłam! :-)))