Z całej dokumentacji zostało mi bardzo niewiele zdjęć, ale spójrz na to - czyż nie są fenomenalne? Mają biały miąższ, u starszych skórka pęka i miąższ się wysypuje, rosną na modrzewiu. Ich niezwykły kształt i zrośnięcie wynika z tego, że ktoś zmasakrował młodziutkie owocniki jakieś dziesięć dni przedtem.
Naprawdę podejrzewam, że to
nie są G. lucidum.
W tym roku ogrodziłam 14.06.2010, tydzień później złomiarze zwinęli łańcuch i niemal natychmiast masakra się powtórzyła - są zbyt piękne, za lśniące, zbyt wyzywająco nieproletariackie i za ptasio rajskokolorowe dla naszych rodaków, miłujących specyficzną dyscyplinę sportu pod nazwą "kopnij grzyba" i wyznających zasadę "zniszcz to, co jakieś takie nieprzyzwoicie piękne i osobliwe, tak na wszelki wypadek, co ma takie nienormalne i niezwykłe być, wystawać ponad szereg, nosa zadzierać, skoro ty dopasowany normalny szeregowy, najprawdziwszy i jedynie słuszny, i taki sam właśnie przyzwoity polski grzyb być powinien - jadalny albo psiak albo huba szara".
Więc potem ogrodziłam wyżej, pręty dałam dłuższe, a do tego przyśrubowałam laminowaną tabliczkę informującą o samym gatunku, o jego rzadkości oraz o tym, że stanowisko jest całodobowo monitorowane. No i to zadziałało na pewno na półtora miesiąca. Od tego czasu tam nie byłam...
Lecz owo piękne zjawisko widoczne na fotkach poniżej to jest właśnie powód, dla którego dla mnie są lakownice i "reszta" :-)))