Którego bym chciała? Hmmmm... Dowolnego z tych jaśniutkich, płaskich, nie omszonego (wybredna jestem ;-), jak najbardziej typowego reprezentanta krewniaków pozostałych na pniu.
Wojtek ma rację w 100% - co focisz, to potem krój. Z drugiej strony, wcale nie warto tak pochopnie zdejmować owocników. Trzeba popatrzeć, rozważyć korzyści i straty (bo niekiedy obserwacja przez parę miesięcy grzybka rosnącego na drzewie jest warta sto razy więcej, niż taki eksykat, który anonimowy leży potem w szufladzie niczym wyrzut sumienia). Ale jak jest dużo i już się zdecydujesz, no to trzeba dobrze wybrać. Powiem Ci z własnego doświadczenia: też właśnie robiłam tak, jak Ty - zbierałam najmniejsze, najbrzydsze, a tymczasem one zwykle są nietypowe, bo niedojrzałe albo zniekształcone, albo (co gorsza) w ogóle innego gatunku.
I nauczyłam się, że jak tylko ładnie uwiecznisz stanowisko, to bierz od razu jednego z tych "ładnych", ale zawsze TYPOWYCH, takiego "statystycznego grzybka X", bo inaczej tylko się sfrustrujesz, próbując oznaczyć.
Oczywiście powyższe dotyczy tylko grzybków niechronionych i nie-za-bardzo-wieloletnich :)
Piszę to dlatego, że gmatwice są zdecydowanie wieloletnie, ale naprawdę szybciutko odrastają.
A jeden pieniek to może być cały grzybkowy świat! Popatrz, na jednym, ciekawym pieńku spotkałam... zgadnij, ile tutaj jest gatunków samych Macromycetes :)
Powinnam była z niego zgłosić do weryfikacji Panellus serotinus i Panellus mitis, ale czasu mało, a Ania też zajęta. Eksykat nie zając, nie ucieknie, pieniek też się nigdzie nie wybiera... ;)
(wypowiedź edytowana przez mykola 28.lutego.2008)