Witaj, Jolu :-)
Ja o tym grzybie prawie zapomiałem, nie miałem czasu nawet przekartkować kluczy :-(
Hmm, twardziak pucharowaty - Czerwona księga !!!
Ponieważ byłem bardzo zaaferowany spotkaniem z Tobą ;-) to zbyt szczegółowo temu owocnikowi się nie przyglądałem.
Ale do rzeczy.
Z tego co ja pamiętam to:
- kapelusz duży, wklęsły w środku, coś tam na nim łuseczkowatego było, koloru raczej nie określę
- trzon gruby,
- blaszki gęste, zbiegające po trzonie
- miąższ mięsisty, zbity
- smakowaliśmy oboje ;-) i jednogłośnie orzekliśmy, że smak łagodny
Niby nieźle ale ...
Konia z rzędem temu kto mi znajdzie w tym lesie nadające się dla grzyba topole !!!
Jakieś młodociane osiki, i owszem - ale to nie to !
Najbliższe nadające się topole są nad rz. Kurówką, ale to ok. 1,5 km od miejsca znalezienia "zwłok" grzyba - nikt by raczej nie targał tyle grzyba aby 200m przed wyjściem z lasu go wyrzucić ? To raczej odrzucam.
Topole są o jakieś 300-400 m ale w mieście - też nie przypuszczam, aby ktoś zerwał grzyba w mieście i przyniósł go po to, aby po wejściu do lasu go wyrzucić ?
Ale ...........................
Na części pobocza tej dwupasmowej, asfaltowej alejki występują dosyść licznie grube kloce i kłody (cięte ręką człowieka) w różnym stanie rozkładu.
Przyznam szczerze, tu jest duża szansa na pień topoli !!! :-)
Dawno temu zrobiono na obrzeżu lasu (ok. 200m od znalezionego grzyba)"złomowisko" pni, korniaków i kłód zwożonyzh nie wiadono skąd. "Drzewnego złomowiska" już nie ma, ale daje to dużo do myślenia !!!
Jutro "raniutko" koło 7 skoczę na chwilę zobaczyć czy zostały jakieś resztki po "zabawie" mojej córci - dla nie wtajemniczonych - "zabawa" polegała na tym, że zmarniałemu, ale całemu owocnikowi leżącemu pomiędzy asfaltowymi alejkami, "sprzedała" parę kopniaków :-(((
Rozpadł się na wiele kawałków, nie pomogła mu nawet jego mięsistość :-(
Gwoli wyjaśnienia moja Ania, to ta która mi namiętnie pomaga szukać grzybków i raczej jestem więcej niż przekonany, że żywego nie kopnie.
Cóż o "martwych" czyli wyrwanych nie rozmawialiśmy, to moje niezaprzeczalne przeoczenie :-( ,ale już naprawione :-)
Jolu, po południu zaś skoczę szukać jakichś owocników, bo przecież L. degener rośnie "...przeważnie w kępkach...", a my spotkaliśmy tylko jeden wyrzucony owocnik :-))
I niech mnie prędzej wykończą te tabuny okrutnych komarzyc, nim nie znajdę "dowodu" :-)
Trzymaj więc Jolu mocno kciuki !!!
(wiadomość edytowana przez Bogdan 08.Czerwca.2005)
Jolu, miałem już teraz "lecieć" szukać tych szczątków pomimo późno-wczesnej pory, ale nie było baterii w "lataryjce" :-)
Szczątków znalazłem bardzo niewiele i w opłakanym stanie, były silnie wilgotne od rosy :-(
Kolor określiłbym jako brązowo-pomarańczowy, brązowo-ochrowy
No i stanowczo pod lupą widać na ostrzu blaszek (dla mnie kremowych) bardzo drobniutkie ząbkowanie !!!
Czasu na poszukiwania nie miałem wcale, więc dopiero po południu oddam się krwiożerczym komarzycom we władanie (pal je licho), byle coś znaleźć :-)
#1361
Brawo! W naturze był bardziej czerwony,na kapeluszu łuseczki, miąższ biały, grzyb masywny, blaszki białawe, zbiegające mocno, ładny zapach. Trzon pełny. Miąższ jeszcze soczysty, kruchy, czyli grzybek młody. Ogromny - około 15 cm średnicy.
Zebrałeś do suszenia, prawda? Trzeba by do Ani...
Czy był tam na tych pniach topól?
Bogdan, poproszę o jakiś fragment z blaszkami :-)
Oj, ja chciałam w pudełeczku po zapałkach, w kopercie, na biurko... :-))))
W pudełeczko po zapałkach ???
Raczej w pudełko po małej pizzy :-), bo szkoda kroić tak piękny kapelusz.
No taki fragment malutki, żeby reszta sobie rosła i żeby łatwo było przesłac :-) I łatwo ususzyć :-)
Oczywiście :-)
Ale na fotce "Kępa ocalałych i obłamanych owocników" wszystko od stojącego kikuta w lewo to obłamane owocniki :-(, stąd mój żart z pudełkiem po pizzy :-)
Jolu, czego to pnie to nijak nie idzie stwierdzić - ale wychodzi na to, że topól :-)
Przechodziliśmy koło tych pni w odległości ok. 5-6 m, w biały dzień owocnik jest wystawiony oczom przechodzących jak na talerzu, aż kłuje w oczy.
Jeżeli dobrze pamietam gdy my szliśmy było chyba blisko 20-tej (z pewnością po 19-ej), a asfaltowe alejki wiodą przez gęsty, wysoki las lisciasty z przewagą dębów - można sobie wyobrazić panujące warunki oświetleniowe !!!!!!!
I najważniejsze:
moje najszczersze gratulacje chyba wręcz fotograficznej pamięci wzrokowej i oczywiście umiejętności jej wykorzystania :-)))
Dla niewtajemniczonych: nasze ogledziny porzuconego owocnika (łącznie z degustacją) nie wiem czy trwały minutę !!!
Brawa dla Joli !!!
To ja już z tego ISF kompletnie nic nie rozumiem :-( lub nie umiem odpowiednio tego zinterpretować :-((
Już jest OK, z tym ISF :-)
Jolu, nie oszukujmy się - 95% to Twoja zasługa :-)
Ja tylko zrobiłem sobie dwie przejażdżki rowerowe :-))
Z donosem poczekamy chyba, aż eksykaty dotrą do Ani.
Jolu, fotek nie zmieściłem bo u kolegi w szkole padł serwer :-( w wyniku czego my padliśmy też :-)
Aniu, przesyłkę z eksykatami nadałem wczoraj :-)
Z obcego sprzętu:
kolorystyka zupełnie nie ta.
Przepraszam !!!
U Was też, np. "młode owocniki" są takie fioletowo-niebieskie ???
U mnie są raczej żółtawe, ten młody tylko na szczycie jest tak jakby lekko różowawy.
u mnie nie ma ani fioletu ani różu, beżowy z białym :-)
Dostałam, obejrzałam na wszystkie możliwe strony i wychodzi mi, że nie może to byc nic innego jak L. schaefferi (czyli L. degener). Mam jeden problem - na blaszkach zamieszkały już jakieś pleśnie - więc nie wszystkie cechy są dość wyraźne. Bogdan - jesli on tam jeszcze rośnie to zerwij jeden w miarę dojrzały owocnik, wysusz go szybko (te plesnie :-( i w pudelku od pizzy... ;-)
Pleśnie mogą się rozwijać na nim rosnącym :-(
Zgłaszajcie :-)
Aniu, przed chwilą wróciłem z "truskawkowego żniwa" i zajechałem do lasu - zaczął się właśnie suszyć jeden owocnik (ten kikut) ale całkiem porządny, bez śladów pleśni (tego białego) ze zdjęcia "Kępa ocalałych i obłamanych owocników" - on jakby sam się z tego wyleczył. Z dwóch małych owocników pozostał tylko jeden, cały bialutki i chyba umierający :-(
Po tych leżących obłamanych nie ma śladu. Ty Aniu dostałaś tamte zapleśnine eksykaty z tych obłamanych owocników.
Jolu obok naszych (już prawie byłych)Lentinusach wyrosło na sąsiednim pniu coś dużego i pięknego - pokażę w odzielnym wątku o nazwie "Eldorado nadrzewnych grzybów" :-)
Okazało się, że to )"złomowisko" pni, korniaków i kłód istnieje :-) Zarośnięte krzakami i morzem pokrzyw. Nikt tam oczywiście nie zagląda. To co zobaczyłem, przerosło moje pojęcie o możliwości nagromadzenia takiej ilości i różnorodności nadrzewnych :-)
W sumie wszystko dzięki Tobie, bo od wielu lat nie zaglądałem w tamte okolice :-)
On są lekko porażone - może się utrzymają, ale jak doślesz zdrowe, to je wymienię.
#4169
od kwietnia 2004
Ta "gąska łąkowa" okazała się Rhodocybe gemina (truncata). Wydawało mi się, że gdzieś to juz pisałam.