Wracając z Jaworzna postanowiłem zajrzeć w jakiekolwiek chaszcze aby po pierwsze uzupełnić zbiór grzybów z tego terenu a po drugie zdobyć materiały do kolejnych artykułów. Wypadło na grzbiet góry Łazy pomiędzy Cezarówką Górną a Koźminem. Miejsce akcji zaznaczyłem na mapie krakowskiej firmy Compass. Tereny najbardziej interesujące zaznaczyłem niebieskimi plamami. Trasę, wzdłuż której robiłem zdjęcia naniosłem w taki sposób aby nie nakryć oznaczonej ścieżki rowerowej.
W rejonie skrzyżowania głównej drogi z polnym traktem wiodącym do Cezarówki znajdują się takie sobie chaszcze w których dominuje jeżyna popielica.
Tak wygląda sama droga. Prawdopodobnie prędzej czy później zostanie wyasfaltowana. Jeszcze kilkanaście lat temu biegła ona wśród pól. Teraz powoli wkracza tutaj las.
Z kilku gatunków traw najbardziej malowniczo wygląda teraz drżączka średnia -
Briza media.
Jest tutaj również wilczomlecz lancetowaty.
Teraz na pierwszym planie mamy zielone nawłocie, nad którymi wystają suche pędy ubiegłorocznych. Pomiędzy krzewami wyraźnie widać dziki bez czarny.
Bliżej drogi spotykamy derenia świdwę.
Od tej chwili przemieszczam się w kierunku wschodnim. Nad tym terenem biegnie kilka linii energetycznych, co mam nadzieję powstrzyma chętnych przed stawianiem w tym miejscu domów.
Wśród traw można znaleźć sporo orlicy pospolitej.
Bliżej drogi utworzyło się ciekawe zbiorowisko, w którym oprócz uwielbiającego wodę situ rozpierzchłego przebywa między innymi tymotka Boehmera preferująca suche murawy.
Na poprzednim zdjęciu trudno rozróżnić obydwa gatunki, ale oto w zbliżeniu wiecha tymotki na tle pędów situ.
Ładnym kwiatkiem w tej okolicy była świerzbnica polna.
Zasadniczo dominowała zieleń w wielu odcieniach. Tutaj mamy podagrycznik pospolity.
Udaję się teraz w stronę widocznej na horyzoncie zwałki budowlanej. To pierwsza z niebieskich plam.
Po drodze mijam bodziszek czerwony - Geranium sanguineum.
Jest i przytulia północna - Galium boreale.
A zwałka, jak to zwałka, sukcesywnie porasta.
Oczywiście na świeżo nie wyglada to ciekawie.
Są i takie obrazki.
Chociaż jak się odpowiednio ustawić, można tego nie dostrzegać.
Jest tutaj również zaatakowany przez głownię goździk kartuzek. Dawniej było to po prostu Ustilago violacea, teraz podobnież Microbotryum dianthorum, ale do końca nie jest to takie pewne.
Jednakże najbardziej interesującego odkrycia dokonałem w pobliżu drugiej niebieskiej plamy.
Pojemnik po środku do zwalczania grzybów, stare podręczniki i książki oraz płyta CD świadczą, że mamy tutaj do czynienia z klasycznym przypadkiem "Pomiędzy dawnymi a nowymi czasy". To oczywiście tytuł podręcznika do języka polskiego używanego jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Jednakże ja ze sterty tych książek wygrzebałem inny podręcznik do języka polskiego.
Gdyby to trafiło kilkaset metrów dalej moglibyśmy z czystym sumieniem napisać, że nauka poszła w las. Kiedy bardziej pogrzebałem znalazłem dwa podpisane zeszyty. Oto pierwszy z nich.
Drugi zeszyt jest wyraźnie bliższy współczesności.
Ten skarb wszelkich służb tropiących takie instalacje znajduje się tuż przy wschodniej krawędzi byłego kamieniołomu na poboczu polnego przedłużenia ulicy Łazowa. Miejsce wyznacza zwałka oraz samotna topola. Można oczywiście jako jedną z hipotez przyjąć założenie, że panie których zeszyty odnalazlem sprzedały dom do remontu. Ten dom kupiła inna osoba, którą firma wykonująca prace niecnie wkręciła w tę niezręczną sytuację.
Oczywiście wygląd tej okolicy może ulec zmianie, bo nawet podczas mojej tu bytności zajechała wywrotka ze świeżą dostawą.
Aby nie przedłużać proponuję rzut oka na wspaniale kwitnący dziki bez czarny.
Dodam tylko, że w kolejnych dwu artykułach w gazecie "Co Tydzień" opisałem to miejsce. Zwróciłem również uwagę na konieczność ustalenia właściciela tego terenu i sprawdzenia, czy posiada koncesję na prowadzenie tego rodzaju działalności.Wszak ten stan rzeczy obserwuję tutaj od kilkunastu lat.