Temat był wcześniej dyskutowany tutaj:
https://www.bio-forum.pl/messages/2/55925.html Artykuł zawiera z jednej strony pomieszanie z poplątaniem, ale mniejsza o to - trudno wymagać od sensacyjnego artykuliku w prasie codziennej logiki i spójności doniesienia naukowego :)
Ważniejsze jest, że jest w nim grupa dezinformacja iż "W Polsce parę osób już zmarło po zjedzeniu tego grzyba - ostrzega Justyn Kołek, podbeskidzki grzyboznawca."
W osobistej rozmowie ze mną, Justyn Kołek twierdził on "że coś w tym musi być skoro ludzie mrą jak muchy" od
Macrolepiota jakkolwiek by ją zwać i że wywołuje ona zatrucia typu takiego jak
Amanita phalloides (muchomor sromotnikowy, muchomor zielonawy).
Z cytowanym Justynem Kołkiem miałem przyjemność, po publikacji tego artykułu, porozmawiać przez telefon (znalazł mnie i usiłował przekonać do swoich sensjacji) i tyle co z rozmowy wywnioskowałem:
Są to opinie (nie wiem czy wprost przekazane przez Justyna Kołka, czy tez przekręcone) dr. Marii Klawiter (specjalista diagnostyki zatruć grzybami, autorka książki na ten temat).
Maria Klawiter uczestniczy w szkoleniu grzyboznawców, i rzekomo (wg. Justyna Kołka) twierdzi, że jest jakiś niemiecki artykuł o śmiertelnych zatruciach
Macrolepiota rachodes odmiana ogrodowa.
Kolega, chemik - Błażej Gierczyk. Wykonał dwa tygodnie temu (po publikacji artykułu "grzybiarzu to nie musi być kania") rozpoznanie literatury i stwierdził co następuje:
"
1. w powaznej literaturze brak doniesien o smiertelnych zatruciach jakakolwiek
Macrolepiota (jedynie zaburzenia gastryczne). Wyniki badan osob zatrutych M. rachodes (var. bohemica?) wykazuja niezwiakszona aktywnosc aminotransferaz co wyklucza zatrucia amanityna i podobnymi.
2. M. rachodes var. bohemica bywa w USA mylona z Chlorophyllum molybdites powodujaca powazniejsze (choc nie smiertelne) zatrucia oraz z niektorymi Lepiota co moze byc zrodlem mitu o amanitynie w tym gatunku.
"
ponadto
"Zrobienie oznaczen ewentualnej zawartosci amanityny i faloidyny w tkankach grzyba jest bajecznie proste. Mozna to zrobic rowniez na eksykacie (choc ilosc toksyn zmniejsza sie z wiekiem suszka)."
W ubiegłym tygodniu miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu mykologicznym w Czechach. Opowiedziałem czeskim kolegom i koleżanką im o sensacji jaka pojawiła się w polskiej prasie. Byli zdziwieni. O poważnych zatruciach jadanymi gatunkami
Macrolepiota (procera, rachodes, rachodes var. hortensis (bohemica)) nie słyszeli. Co najwyżej, jak po każdym grzybie (za stare, niedogotowane, zepsute), mogą się zdarzyć wymioty lub biegunki.