O godź. 9:00 dzwoni do mnie mój kolega Artur.
- Jedziemy do lasu?
Prawdę mówiąc, nie miałem planów na dzisiaj, wiec od razu :
- Jasne! Przyjeżdżaj po mnie.
Słoneczko już wysoko a my pakujemy się w nieznany nam jeszcze las w okolicach Tworogu Małego.
Najpierw gołąbki - nie znam ale smakuję. Chyba dobre więc zabieram do specjalnego sztywnego pudełka. Potem muchomorki czerwonawe - zbieram a jakże - na pewniaka. Artur tylko głową kręci, ale nie sprzeciwia się temu, że je zabieram. Sam nie decyduje się jeszcze na takie ekstremalne sposoby konsumpcji :-)
Trafiamy na bardziej mokry las i znajdujemy ceglaki. Co za radość!! Teren trudny, paprocie, patyki i różnego rodzaju inne roślinki. Nasze kijki przeczesują wszystko i o dziwo mamy kilkanascie sztuk ceglaków - od starszych do zupełnie malutkich.
Trochę żałowałem, że nie zabrałem mojego aparatu - no bo nie liczyłem na zbiory jakiekolwiek. Jednak jeden ceglak był wprost modelowy i na pewno trafiłby do atlasu grzybow. To ten grubasek w środku
Fotki zrobiłem juz w domu, po umyciu. Teraz poczekam na Waszą opinię pod wzgledem widocznych gołąbków - jeść, czy nie? Zaznaczam, ze nie paliły za bardzo w język i nie śmierdziały :-) Nie były też gorzkie. No to co? Jeść? Jak do godziny nie będzie odpowiedzi ( mam nadzieję, że będą tylko pozytywne lub wcale ), stawiam patelnię i zapiekam :-)