#4867
od kwietnia 2004
Bardzo smaczne uduszone na maśle. Delicje!
Jeszcze nigdy tak dużo ich nie widziałam. Jedną, dwie, kilka... A tu dwa takie place. Szkoda było nie zebrać. Telefon do Ani, sms do Mirków, telefon do Zibiego. I po raz pierwszy w życiu zjadłam. Najpierw dwa. Odczekałam 5 godzin, potem zjadłam z dziesięć. A dziś rano wstałam zdrowa i wesoła, więc na obiadek jemy z Panem Kozakiem sos wieruszkowy z ziemniaczkami i śmietanką. Am!
Zostawiłam jeszcze w trawie z połowę z tego, co tu widzicie. Ciekawe, czy za 5 dni będą jeszcze rosły.
Były w trawie pod krzakami głogów.
Poszłam sprawdzić, czy przypadkiem nie ma już Rodocybe. Nie ma, ale opłaciło się.
(wypowiedź edytowana przez jolka 10.maja.2010)
#546
od października 2007
Jolka nie boicie się ujemnych skutków zjedzenia tych wieruszek tarczowatych po dłuższym czasie dopiero. Muszę o nich poczytać bo ja ostatnio to jeżdżę na rowerze po lesie i ,,zbieram" tylko deszcz i świeże powietrze:-)))
(wypowiedź edytowana przez emeryt 10.maja.2010)
#547
od października 2007
Co wyczytałem u Marka S. Wieruszka tarczowata: grzyb jadalny podobny do innych gatunków wieruszek w tym do silnie trującej wieruszki zatokowatej. Rezygnuję z poszukiwań tego grzyba.Kozakom życzę smacznego i podziwiam za odwagę:-))
#2645
od października 2005
Wieruszki trujące tak szybko nie występują - pisze o miesiącach. Tamte to najwcześniej od lipca. Zatokowa jest ciepłolubna - więc teraz jej nie może być.
Najprędzej można pomylić z pogiętą, bo też może występować w parkach - ale nie w maju.
Pisz Jolu jakie doznania smakowe - warte zbierania?
#548
od października 2007
Rysiu dzięki za doinformowanie:-)) Z tym ,ze ciepło na G.Śląsku od paru dni jest ,dzisiaj nawet ponad 20 stopni w cieniu. Będą pierwsze borowiki szlachetne? Drukuję zdjęcie i jutro jednak poszukam tej w. tarczowatej, szczególnie po tym co napisała Jolka:-))
(wypowiedź edytowana przez emeryt 12.maja.2010)
#4906
od kwietnia 2004
Zdjęć nie będzie. Chlapa obrzydliwa. Były wieruszki, ale rozklapane, rozciapciane, oślizłe i robaczywe. Nie było co fotografować, ani jeść. Nazbierałam sobie trochę majówek wiosennych na pociechę.