#1657
od września 2004
Chyba za duży...
No i on inaczej wygląda "na starość" :-)
Na zdjęciach jest duże powiekszenie. Największy miał średnice ponizej 2 cm.
A co przedstawiaja zdjecia: czwarte, piate i szoste? Czy to ma byc dojrzale stadium tego rozowego z reszty zdjec?
Wygląda na to, że na:
3zdj. - wczesne stadium
4zdj. - po lewej wyciek z dojrzałego osobnika, a po
prawej stronie te czarne łupinki to pozostałość jakaś po wycieku, być może większych egzemplarzy.
5zdj. - stara skorupka, myślę, że po wycieku
6zdj. - wyciek dojrzałego osobnika
Nastepne zdjęcia w trybie makro.
Miejsce zapamiętałem. nie pobierałem, bo konsystencja taka, jak gęstego bydyniu ze "skórką". Nawet nie wiem jak takie coś można pobrać, gdyby trzeba było.
Mam duze watpliwosci, czy te "stare" i "mlode" to to samo. A te czarne "lupinki" byly twarde, czy mialy w srodku mase zarodnikow?
Te czarne były niezwykle kruche i odpadały przy dotnięciu, w środku były już puste. Kruche były te części na zewnątrz, natomiast podstawa z pniem trzymała sie dość mocno, jakby przyklejona, chociaż zupełnie sucha. Myślę, że podcinane nożykiem dałyby się pobrać bez uszkodzeń.
Ja jedynie domniemywam, że te czarne suche łupinki to starsze okazy, bo to wszystko na jednym pniu.
Ja bardzo dużo chodzę po lesie, ale taki okaz zobaczyłem poraz pierwszy. Porównywałem różne zdjęcia i z wyglądu wydał mi się najbardziej zbliżony do L.epidendrum.
Wydaje mi sie, ze te czarne, to moga byc jakies stare workowce. Ta "Lycogala" kolor ma jak Lycogala, ale takie dziwne jakies "wzorki" na powierzchni. To, ze cos rosnie na tym samym pniu nie jest jeszcze przeslanka do stweirdzenia, ze to to samo. Same sluzowce rosna czesto po kilka lub nawet kilkanascie gatunkow na jednym pniu, czesto nawet razem, tak, ze zarodnie jednego gatunku mozna zobaczyc wsrod zarodni innego.
Jak znajdę chwilę czasu, to specjalnie dotrę w to miejsce, by dokładniej się przyjrzeć temu wszystkiemu. Wiem teraz, na co mam zwrócić uwagę i wszystko dokładnie opiszę. A przy okazji będziemy wiedzieć jakie zmiany nastapiły... o ile nastapiły.
To jak pojedziesz po te rozowe, to je zbierz. A ten bialy - za mlody.
To teraz mogę powiedzieć, że to na 100% nie jest L. epidendrum ;-))
Kiedy dokładniej analizuję ostatnie zdjęcie, to zaczynam przypuszczać,że to jest jeszcze coś innego.
Zostawiłem na miejscu do obserwacji
#1672
od września 2004
Zabawne, ale mam w zielniku coś podobnego...
Tylko kolor inny - brązowy :-)
Poszukam tego, ale nie wiem nawet, czy to jest już z datą i miejscem zbioru, czy jeszcze z okresu radosnej twórczości. Jakby co, to zabiorę ze sobą do Krakowa, bo prawdopodobnie pojawię się na konferencji 31 maja ;-) Jeśli oczywiście wstęp będzie wolny...
Marku, teraz na zdjeciu znacznie wiecej widac. To jest Amaurochaete jakies (Smętosz). Nie wiedzialam, ze jak jest mlode jest takie rozowe i "we wzorki". Fajnie, czekam na okaz! Jak dostane, to zrobie zdjecia z wlośni i zarodników. No i na Sebastiana okazy tez czekam. Jak jest brazowy to pewnie cos innego.
Aniu. wysłane w piątek priorytetem. Myślę, że dziś powinnać dostać przesyłkę. Strasznie skomplikowana ta nazwa. Ale cieszę się z tego znaleziska, w końcu to moje nowe doświadczenie, a za oznaczenie gorące podziękowanie.
Ten pniaczek jest 7km odległy od domu jadąc najkrótszymi szlakami leśnymi, ale będe go odwiedzał. Ciekawy jestem ile razy w ciagu roku wyda tak bajecznie kolorowe owocniki.
Znając już jego nazwę, z przyjemnością poszukam stosownej literatury. Pozdrawiam..
#1682
od września 2004
Wygrzebałem go z szafy...
Jest tak jak myślałem - okres radosnej twórczości, czyli tylko suszek, bez daty, bez notatki, bez niczego...
Nawet nie jestem do końca pewien, gdzie go znalazłem.
To jego też spakuję, przynajmniej będzie wiadomo, co to jest :-)
Aniu...serdeczne dzięki za wspaniały wykład, który w znacznym stopniu ubogacił moją wiedzę.
A zarodniki wspaniałe - przypominają prawie dorosłe osobniki.
Aniu, jeśli można, to jeszcze pytanie uzupełniające: ile średnio jednorazowo tworzy się takich zarodników w pojedynczym okazie i ile z tego dojrzeje. W końcu nie często je spotykam...
Wszystkie śluzowce są śliczne, zarodniki czasem są żółte i mają np. siateczke, a włośnia może mieć spiralnie skręcone sprężyce. Dlatego je tak lubie :-)
A co do pytania. W takiej jednej dużej zarodni - jakieś miliardy. Można jakoś orientacyjnie przeliczyć. Jeśli taki zarodnik ma średnicę 11-14 mikrometrów, a zarodnia średnicę kilku centymetrów, no i powiedzmy, że połowę przestrzeni wewnątrz zajmuje włośnia, to chyba jakaś niezliczona ilość ich tam jest. Może ktoś piliczy? Jeśli zarodnia się dobrze wykształci, to raczej większość zarodników jest dojrzałych. Pytanie tylko, jaką mają zdolność "kiełkowania", czyli jak długo po dojrzeniu mogą kiełkować. Ponoć (jak podaje Krzemieniewska, 1960) zarodniki Fuligo septica (wykwitu zmiennego) mogą kiełkować po 4 latach w 80%, ale np. Trichia varia (kędziorek różnokształtny) nie kiełkuje juz po roku. Co się potem dzieje z taką pływką czy pełzakiem, który wykiełkuje z zarodnika, to inna sprawa.
Ale to tak jak z żabami na przykład. One mają podobną strategię rozmnażania (jeśli można porównać śluzowca do żaby).
Jeszcze jeden przykład, jak proste organizmy potrafią walczyć o przetrwanie i podtrzymanie gatunku. Zawsze mnie to fascynowało.
Na tym śluzowcowym debiucie chyba się nie skończy. Tu, gdzie mieszkam lasy są bardzo zróżnicowane - a ja zaczynam lubieć śluzowce...
To fajnie! Zbieraj wszystko, co znajdziesz - bedziemy oznaczac (oczywiscie w miare moich czasowych mozliwosci).
#1688
od września 2004
Aniu, jeśli się gdzieś nie pomyliłem, to zgodnie z tym, co podałaś, w jednej takiej zarodni o średnicy 2cm (przyjmując, że ma ona kształt idealnej półkuli) powinno być ponad 1025 mln zarodników, czyli nieco ponad miliard ;-)
No to dużo, nie?
No, ale większość śluzowców tworzy jednak malutkie zarodnie (1-3 mm średnicy), tylko że zwykle tworzy ich wiele.
Jest kilka europejskich gatunków smętoszy (Amaurochaete), a dokładnie 3. Dwa są podawane z Polski - smętosz czarny i smętosz zlepniczkowaty. Obydwa te gatunki występują na prawie świeżym drewnie iglastym, głównie na niedawno ściętych pniakach lub powalonych pniach sosny, w miejscach otwartych i pojawiają się najczęściej w maju, czerwcu (choć można je znaleźć do jesieni). Jeśli więc macie w okolicy sosny - szukajcie czarnych zarodni.
Gatunek, ktorego w Polsce jeszcze nikt nie znalazl to jest Amaurochaete comata (nie ma polskiej nazwy). Podobny jest do poprzednich, ale woli jodłę lub świerk (też prawie świeże drewno). Szukajcie tego też. Od poprzednich różni się jeszcze budową włośni, która jest bardziej delikatna i pokręcona.
Je wszystkie dość trudno czasem wypatrzeć, bo są czarne i szybko się rozsypują, ale może ktoś będzie miał szczęście.
Oczywiscie zbierajcie okazy i przysylajcie.
Aniu...dodałaś gazu a ja zaraz zacząłem szukać dostępnej literatury w googlach....a tu do licha wszystko obcojęzyczne stronki, a ja nieszczęśliwy nie znam tego języka (tzn. znam, że angielski). Jeśli jest coś po polsku daj namiary...oczywiście jeśli takie są.Pozdrawiam....i niecierpliwie czatuję.
Byłem dzisiaj, tak jak cię informowałem w Nadleśnictwie Smardzewice i obiecali wszelką pomoc w dokładnym opisie miejsca znaleziska. Jak dostanę mapy terenu, natychmiast wpiszę w zgłoszeniu.
Byli zdumieni że na tym terenie występują takie osobliwości.
Nie ma (nie znam) żadnej strony w internecie w języku polskim na temat śluzowców.
Sebastian, ten Twoj brazowy wyglada na Reticularia lycoperdon. Mam go w tych suszkach, ktore mi przyniosles?