A nie po prostu czarcie jajo? Czyli nie do końca rozwinięta forma Phallus impudicus?
Piersza moja myśl czarcie jajo. Ale były dość głęboko. Trudno mi wyobrazić sobie jak delikatny grzyb przerasta przez piach 10-15 cm. W pobliżu ( około 50 m) rosły czarcie jaja ale na powierzchni.
Przekrój załatwiłby sprawę :) Ale teraz to już raczej gdybanie...
Jak coś było to będzie, teren leży w granicach rezerwatu. Poszukam latem
Nie miało zapachu?
nie zwróciłem uwagi
Te wszystkie "czarcie jaja" - jest ich sporo - mają niemiły zapach - padliny, odchodów, czy czegoś tam innego smrodliwego. Ale, z kolei, ja też tak na oko uważam, że to jajo któregoś ze sromotników, mądziaków, okratków...
Jak toto głęboko rosnie pod ziemią, nie wiem, bom zawsze to widziała już na powierzchni.
Jola, czarcie jaja, zamknięte nie mają zapachu dlatego są jadalne, sprostuj proszę:-)
Adrian. Ja powiem tak: obecność czarcich jaj poznaję po zapachu. I wtedy schylam się i trafiam. Na nos. Być może gdzieś już jest jakiś dorosły i śmierdzi. Wszak nigdy nie jest to jeden, a kilkanaście w kupie.
Nie zauważyłam, żeby nie "pachniały". Może jestem gapa... Muszę to wypróbować latem.
Jolu - przecież "czarcie jaja" degustowaliśmy na II Zlocie w Krzesznej. Nawet sceptyczny wtedy Old_Rysiu gdy je spróbował ze zdziwieniem stwierdził: "dobre... smakuje jak rzodkiewka". Jeśli chodzi o zapach jaja, to one nie mają smrodliwego zapachu.
Zgoda - smakują rzodkiewką, ale zapachu po prostu nie kojarzę. Był, czy nie. Wiem, że na Dzierżnie, czy gdziekolwiek indziej najpierw śmierdzi, a potem trafiam (albo nie) na czarcie jaja. Wypraktykuję latem.